Coś dziwnego się ze mną dzieje. Systematycznie od dwóch tygodni wstaję o 5:30, żeby pobiegać. Teraz właściwie nie biegam, bo ten sposób ruchu mi nie bardzo odpowiada, tylko chodzę na kije. (ale chodzę szybko, nie tak spacerowo). Dzisiaj zauważyłam u siebie dziwną oznakę. Wstałam i poszłam sama. Bez siostry, bez koleżanki. Po prostu poszłam, bo czułam że muszę pójść i .... CHCIAŁAM pójść. Jestem z siebie dumna.
Poza tym, oprócz porannego ruchu, wdrażam jeszcze ruch wieczorny. Wczoraj tak dałam czadu, że trasę którą z koleżanką przechodzimy w 40 minut przeszłam w 30.
Szklana małpa mnie nie lubi, bo nie pokazuje spadku wagi (jakiś minimalny), ale po ciuchach widzę, że jest lepiej i nie mam takiego wała jagiellońskiego na brzuchu. Staram się i mam motywację. Jest ona bardzo przyziemna, po prostu chcę się znów podobać facetom. Nie szukam żadnych przygód, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że kiedy 3 lata temu ważyłam 15 kilo mniej, to moi koledzy jakoś inaczej na mnie patrzyli niż teraz. Nie chcę być grubym baleronem, którym się stałam.
Wiem, że nie będzie ani łatwo, ani prosto. Ale teraz mam to co najważniejsze. POTRZEBĘ RUSZANIA SIĘ.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
linda.ewa
28 sierpnia 2013, 19:30naprawdę cię podziwiam
jolaamor
28 sierpnia 2013, 18:52super że masz taką motywację ,a moja siostra jak chodziła na kijki to przez 2 miesiące schudła 20 kilo..........powodzenia