Tak się czuję jak wpisałam w tytule. Dwa dni totalnej balangi mnie wykończyły. Ale żeby jasność była. Moje sponiewieranie nie wynika ani z nadmiaru alkoholu (przez 2 dni były 3 kieliszki wina i jedna szklaneczka grzanego winka), ani z przejedzenia, Tylko z przetańczenia.
Dawno się tak nie wytańcowałam, jak przez ostatnie dwa dni. dzisiaj mam zakwasy i łydki mnie bolą. Oczywiście wszyscy obecni na imprezie stwierdzili, że jestem nie do zdarcia. Ostatni taniec na imprezie skończył się dla mnie utrata oddechu i kolką pod lewa łopatką. Ale jak sobie uświadomiłam jak przyjemnie spaliłam mnóstwo kalorii (naprawde mnóstwo, mnóstwo, bo tańczyłam do upadłego), to bardzo mnie ta świadomość cieszyła. nadal zresztą cieszy.
Mimo, że jestem gruba byłam królowa prakietu, bo po prostu potrafię tańczyć (dzięki ci Boże za moich kolegów z czasów młodości, z którymi tez do upadłego tańczyłyśmy). dzisiejsza młodzież (hahahaha - stara sie odezwała), niestety nie umie tańcowac, więc miałam te przewagę nad moimi młodszymi i szczuplymi koleżankami. Choć przyznaję, że z zazdrością spoglądałam, na niektóre z nich i zazdrościłam im figury. Ponieważ za rok jest znów impreza (bo to cyklicznie co roku), mam takie marzenie - Za rok byc 15 kilo szczuplejsza. Czy się uda???? HMMM tym razem zrobię wszystko żeby się udało.
swoja25
11 stycznia 2013, 08:21UDA CI SIĘ NAPEWNO TYLKO SIE NIE PODDAWAJ!! WAGE MAM IDENTYCZNA JAK TY....BEDE DO CIEBIE ZAGLADAC JAK CI IDZIE....pozdrawiam
SweetLambada
30 listopada 2012, 21:07nie zazdrosc tylko dzialaj tez taka mozesz byc a nawet lepsza
Kartofelek80
30 listopada 2012, 21:04ja jestem sponiewierana aerobami :) pomyśl ile kalorii spaliłaś tańcząc :) chyba nie ma milszego sposobu spalania kalorii ( no może z małym wyjątkiem)