Oj nagrzeszyłam wczoraj, oj nagrzeszyłam. Po jednym dniu świętowania przywaliłam 1,3 (i co jak chcę to potrafię). Nadrobiłam to wszystko co straciłam po tygodniowej diecie. Dlatego w tym tygodniu muszę schudnąć prawie 1.5 kg, żeby pasek na diecie był zielony. Mam motywację, bo wczoraj oznajmiono nam, że cioteczna siostra mojego męża w przyszłym roku w czerwcu wychodzi za mąż. Do tej pory musze być chuuuudym śledziem.
Dzisiaj wzorcowo dietkowo. Wesołego Alleluja, kochane moje.
klon31
25 kwietnia 2011, 17:45Oj trzeb dużo samozaparcia by oprzeć się suto zasłanym stołom!!! udaje się to tylko nielicznym. Ale powiem ci, że wcale tak dużo ci nie przybyło! także walcz dalej!!!!
IwonaLucyna
25 kwietnia 2011, 08:39:-D pozdro
IwonaLucyna
25 kwietnia 2011, 08:37widziałam już dziewczynę która rok czasu katowała się na siłowni i trzymała bardzo solidnie dietę przez rok do WŁASNEGO ślubu- efekty były widoczne ale śledziem się nie stała bo bmi było pow 40, efekt... na 1 miesiąc przed ślubem, kiedy trzeba było spraszać gości , skapitulowała , dopadł ją efekt jojo i wyglądała tak samo jak przed odchudzaniem,.... po co Ci to wszystko piszę, wiem z własnego doświadczenia i kilu innych osób, że motywacja "na wesele" może być ułudą lepiej wziąć się wyłącznie DLA SIEBIE i dla własnego samopoczucia z egoizmu wtedy efekty