Cały poprzedni tydzień zmagałam się z nasilającym się przeziębieniem. Udało mi się dopracować do piątku. W piątek po południu przygotowałam jeszcze imprezę imieninową mojego taty a wczoraj myślałam, że najzwyczajniej w świecie się wykończę. Tak mnie zwaliło z nóg, że pół dnia chodziłam nieprzytomna, zużyłam 2 rolki papieru toaletowego (do nosa bo chusteczki się skończyły). Dzisiaj jest trochę lepiej, ale do całkowitego wyzdrowienia to mi oczywiście jeszcze daleko. Rzecz jasna pochorować w spokoju nie można, bo bachory jak do szkoły nie idą to małpiego rozumu dostają. U nas jeszcze zima w pełni, więc nawet nie ma ich jak na podwórko wygonić. Mąż też jakoś się nie garnie żeby mnie w chorobie pielęgnować. Do dupy to wszystko. Na dodatek zamiast schudnąć przytyłam 1,5 kilo i to mnie najbardziej wkurza. Pocieszam się, że post idzie i jak się wyrzeknę słodkiego i chleba, to może do świąt coś mi się uda zrzucić.
Zazdroszczę tym, u których już wiosna. Do nas to chyba dopiero w kwietniu zawita.
Petronela2011
7 marca 2011, 14:11DUŻO ZDRÓWKA CI ŻYCZĘ I NIE PRZEJMUJ SIĘ WZROSTEM WAGI , KAŻDĄ Z NAS TO NAJBARDZIEJ WKURZA, ALE MUSIMY CAŁY CZAS PAMIĘTAĆ JAK PRZETRWAĆ JEDEN KOLEJNY DZIEŃ , MUSIMY STAWIAĆ SOBIE REALNE CELE . NAWET JAK COŚ PÓJDZIE NIE TAK ZAPOMNIJ O TYM I MYŚL O DNIU DO PRZETRZYMANIA , WAŻNE ŻEBY NIE CHODZIĆ GŁODNYM A GŁÓD UŚPIĆ WODĄ WARZYWAMI LUB OWOCAMI, ORGANIZM SIĘ PRZYZWYCZAJA . POZDRAWIAM I KURUJ SIĘ .AGATA.
weltoklady
6 marca 2011, 19:57Ech, my mamy juz tak mamy, ze chorowac nie mozemy... Zycze Ci duzo sily, by przetrwac ten trudny czas i szybkiego powrotu do zdrowia - zobaczysz, jak staniesz na nogi, z dietka tez sie uda :)