Nie mam pojęcia jak mój mąż ze mną od 2 dni wytrzymuje. Jestem jęcząca, marudna i ogólnie mam deprechę jak dechę. Wszystko przez pogodę i tę obrzydliwą zimę. Poza tym to ciągłe świętowanie po 2 dni w tygodniu mnie rozwala. Jakbym się wkręciła w tę machinę roboczo weekendową, to by jakoś szło. A tak jak nie święta to sylwester, a teraz na dodatek jeszcze kolejny przedłużony weekend, bo oczywiście nie mam zamiaru w piątek iść do żadnej pracy.
No i tak jęczę temu mojemu mężowi. Jest jeszcze inny powód tego jęczenia. Po prostu ja istota społeczna jestem. bez drugiego człowieka, to ja po prostu zdycham. A jak długo drugim człowiekiem może być tylko mąż. Przez tę zimę i koszmaren warunki drogowe, to do mnie pies z kulawą nogą nie zgląda. Wszyscy znajomi zaszyli się w domach i na jakąś tam wieś nie chce im się przyjeżdżać. Moja jedna siostra ma "małe dziecko" i to jest jej wymówka na każdą okazję, a druga jest teraz w ciązy i musi się oszczędzać więc też na wieś nie przyjeżdża. Do dupy to wszystko. Zdechnę jak pies pod płotem z braku kontaktu w innymi ludźmi.
Jęczę, jęczę, jęczę.
marikaaa15
5 stycznia 2011, 13:15ja tez odliczam do wiosny... na szczęście bliżej niż dalej :)))))
jolaamor
3 stycznia 2011, 06:43wszystko będzie ok,nie załamuj się .A ja wróciłam z nowym nastawieniem muszę w końcu dokończyć dzieła ,czas zgubić balast!
Renatek13
2 stycznia 2011, 21:13już niedługo będzie wiosna, dłuższe dni, cieplej, więcej słońca :) troche tylko cierpliwości, a na razie Vitalia musi wystarczyć, jest nas tu bardzo duuuużo ;) pozdrawiam