No i znowu popuściłam paseczek. Fantastycznie się z tym czuję. Będę chuuuuuuda jak wiór. Zima dała popalić i pośnieżyła w nocy nieźle. Spóźniłam się do roboty przez to wszystko. Ale jak się pracuje u siebie, to nie trzeba się rozliczać z 20 minut i dlatego się nie rozliczyłam.
Idę dziś na pogrzeb ojca mojej bardzo dobrej koleżanki. Chyba zamarznę na tym cmentarzu. Do tego jeszcze muszę zagrać na mszy pogrzebowej (bo ja też organistą jestem, takim społecznym - kiedyś może o tym napiszę) co daje kolejną godzinę w zimnym kościele. BRRRRRR
Ale za to jutro mam wolne. Na sylwestra zostajemy jednak w domu, bo podróżowanie w taką pogodę średnio uśmiecha się mojemu mężowi. Muszę wymyśleć coś fajnego na kolację sylwestrową, żeby dobre było i dietetyczne. Użyję do tego celu nowiutkiej patelni grillowej, którą wczoraj wspólnie z mężem zakupiliśmy.
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Oby to był "najchudszy" rok w naszym życiu.
Ściskam gorąco i całuję.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
linda.ewa
30 grudnia 2010, 11:22chudych na wiór Vitalijek!!!
helawopalach
30 grudnia 2010, 10:10pierwszy nasz chudy rok i potem, żeby każdy był tak samo już chudy... buziolki - u nas też masa śniegu.. ale ładniutko - tak biało :-)))
beatkal
30 grudnia 2010, 10:09za wage...tak trzymaj!Wytrwalosci na cmentarzu ..
Renatek13
30 grudnia 2010, 09:58to prawda, zima nie odpuszcza!! ja staram się jednak w każdej sytuacji odnaleść dobre strony, jak śnieg pada to wieczorem biore sie za odśnieżanie przed domem, a to rewelacyjny sposób na spalanie kalorii. Ale rano nie jest zabawne, jeśli sie spieszymy do pracy, a nie możemy wyjechać z garażu lub stoimy w gigantycznych korkach... pozdrawiam