Każdego wieczora toczę ze sobą wielką walkę. Walkę o to żeby się nie obeżreć. To jest moja wielka walka. Przeważnie wychodzę z niej pokonana, ale uczę się tego, żeby mój mózg potrafił opanować napady obżarstwa. Dziś drugi dzień z rzędu czuję, że jestem lekko głodnawa. Ale się nie poddam. Zjadłam już kolację i nie będę jadła nic więcej.
I jeszcze jedno. Potrzebuję Vitalii. Potrzebuję Was. Kiedy czytam, jak duż kilogramów udało się Wam zgubić, to dopiero wtedy czuję motywację. Chcę być chuuuuuuuuuda. Baaaaaaardzo, chcę.
irishcoffee
15 listopada 2010, 00:28to jest nas dwie toczące walkę każdego wieczora. nie ma chyba gorszych tortur na świecie:)
misiaaaaaaaaa
14 listopada 2010, 21:31moze za mało węglowodanów rano?