Tyle się ostatnio dzieje, żę nie wiem za co najpierw się złapać. Jestem potwornie zakręcona. Idę na żywioł i nad niczym ostatnio nie panuję. Zwłaszcza nad dietą. Choć się pilnuję waga trochę podskoczyła. Przyczyna - jak zwykle - wieczorne podjadanie.
No po prostu nie mogę. Cały dzień jest dobrze, ale przychodzi 21 a ja rzucam się na co popadnie. Potem mam wyrzuty sumienia, jestem na siebie zła, ale kolejny dzień i jest to samo. Gdyby to udało mi się wyeliminować były sukces.