Po urlopie mam oczywiście jak co roku dpresję, ale nie z tego powodu, że przywaliłam (przybyło mi 70 dag), ale dlatego że musiałam wrócić. Do tej szarości, do tych dziurawych dróg i beznadziejnych kierowców z CB radiami na drodze. Urlopu nie spędzamy na wycieczkach, tylko podrózujemy sami, samodzielnie opracowując co będziemy robić i zwiedzając to na co my mamy ochotę. To wiąże się z przebywaniem w tubylcami (choć w cywilizowanym karju) i podglądaniem ich na co dzień. To zetknięce z innym sposobem życia innym krajem powoduje u mnie głęboką frustrację z powodu mojej własnej nacji. Dlatego każdy powrót do kraju po urlopi wiąże się z depresją.
Od wczoraj powróciłam do kieratu i właściwie mój urlopowy nastrój nie miał czasu za długo się utrzymać. Od jutra zaczynam robić wyniki. Zaczynam podejrzewać, że to może być coś z wątrobą, 9 lat brania pigułek chyba ją lekko nadwyrężyło. Lecę poczytać co u was.