No i jednak coś ruszyło. Wczoraj rano się zaparłam i wyciągnęłam moją książkę "Nie potrafię schudnąć" czyli dieta Dukana. Wcześniej trochę ją stosowałam i choć były efekty to nie mogłam sobie odmówić owoców i przestałam. Ale od wczoraj zamieniłam jakość w ilość. Uwielbiam tę dietę, bo mogęjeść ile chcę i nie mam wyrzutów sumienia. Biorąc pod uwagę, że jestem mięsiarą, to ta dieta nie sprawia mi najmniejszych kłopotów. Najtrudniej jest mi znaleźć beztłuszczowe i bezcukrowe jogurty, ale mam jeden market, w którym przeważnie są. Po jednym dniu diety waga pokazała 84,6 czyli tylko 100 g do wagi na pasku, a w piątek mam nadzięję, że będzie 83.
Kupiłam sobie nowe spodenki lniane (na te upały co nadchodzą) w rozmiarze 44. No zawsze jakiś postęp bo tam w szwalni u mnie mają zaniżoną rozmiarówkę i w h&m takie spodenki byłyby w rozmiarze 42. Od 10 lat nie wlazłam w taki rozmiar. Jestem podbudowana.
Dziś na śniadanko były jajka na miękko, na drugie śniadanko szklanka bulionu rybnego, na obiad będzie udko z indora a na kolację to jeszcze nie myślałam, ale pewnie jogurcik a może nawet dwa. NA TEJ DIECIE NIE MUSZĘ UWAŻAĆ NA ILOŚĆ !!!! I to mi się podoba, bo mimo wsyzstko chudnę.
dla wsyzstkich zainteresowanych podpowiadam, że można już kupiś książkę 365 przepisów, która zawiera przepisy dla stosujących dietę Dukana, ja ją mam i choć niektórych w naszych polskich warunkach nie da się zrobić (książkę napisał francuski kucharz, który też stosował tę dietę) zawsze można je próbować przystosować do kuchni polskiej. Poza tym są i w naszej kuchni przepisy, które można śmiało stosować.
Pozdrawiam, trzymajcie się chłodno, w te upały.