Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Stracony dzień


Wczorajszy dzień, był dniem straconym. Choć właściwie może nie tak całkiem. Rano poszliśmy z chłopcami na rozdanie świadectw. Od razu mi to ciśnienie podniosło, bo pani dyrektor (gwiazda naszej podstawówki) tak rozwleka zawsze to zakończenie roku, że szok. Co to za durne babsko jest. Dzieci nawet nie mogły dobrze pożegnać się z nauczycielami, bo już gimbus stał pod szkołą żeby odwieźć dojeżdżające dzieci. Ale apel był 2,5 godziny. Szok.

Potem to już było tylko gorzej. Głowa mnie zaczęła tak potwornie boleć, że myślałam że zwariuję. Na dodatek musiałam jeszcze pojechać do Iławy do mojego kolegi, pożyczyć książki na egzamin. Przyjęcie było co najmniej dziwne i polegało na tym że weszłam szybko szybko dał mi książki i poszłam, bo klienci czekali. Nie zamieniliśmy więcej niż ze 4 zdania. Szok po prostu. Chyba mu lekko odbiło, od tej roboty. No nie wiem, zobaczę jak będzie kiedy pojadę oddać mu te książki. Wieczorem poszłam spać o 20.30 bo nie mogłam patrzeć na oczy.

Pogoda piękna, słoneczko świeci jasno, oby tak się utrzymało jak najdłużej. Tęsknię za upałami i nawet 35 stopni w cieniu zniosę, bo wczoraj musiałam ogrzewanie odpalić tak było zimno wieczorem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.