Wczoraj po kopniaku o jolaamor wzięłam d...ę w troki i proszę jest efekt natychmiastowy. Dziękuję moja droga. Waga pokazała dziś 84,6. Paseczka nie ruszam zrobię to jakby co w sobotę. A wystarczyło zjeść kolację o normalnej porze i się nie obżerać. Ulżyło mi, bo już oczami wyobraźni widziałam te 90 kilogramów, które pożegnałam z takim zadowoleniem.
Dziś mam trochę wyjazdowo, bo muszę jechać kwiaty kupić na zakończenie roku dla moich chłpoców i spodnie oddać do naprawy, bo młodszy wyrwał z mięchem cały zamek od garniturowych spodni i jak jutro się pokaże. Za to jutro czeka mnie radosny dzień. Moi synowie kończą rok szkolny. Będę puchła z dumy bo starszy jest najlepszym uczniem w całej podstawówce (na jego nagrody muszę sporą torbę przygotować), a i młodszy będzie nagrodzony za naukę. W mamusię poszli (cóż za skromność hahaha), no to nie mieli wyjścia. W sobotę wywożę ich z moim tatą do babci, to znaczy do ich prababci, a mojej babci. Mają tam jezioro więc już zaplanowali łowienie ryb. Posiedzą tam przez tydzień, bo chciałabym w czasie egzaminu mieć wolną chatę, żeby spokojnie wracać i móc się przygotowywać na kolejny dzień. Bo zdawania będzie 4 dni (od wtorku do piątku).
Pogoda pod psem. Wychlałam już jedną kawę, bo chyba usnęłabym na stojąco. Pozdrawiam ciepło, choć za oknem leje. No cóż na świętego Jana deszcz leje od rana.
mrowa78
24 czerwca 2010, 19:57Oj żebyś wiedziała, że poskutkował. A kponiaczka ode mnie masz jak w banku.
jolaamor
24 czerwca 2010, 19:32kopniaczek poskutkował mam nadzieję że jak będę miała gorszy dzień to też mnie kopniesz w d...pę że oid razu wskoczę na właściwy tor hahaha!