Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzymam się.


Wlazłam dziś na wagę. Pokazała 85,0 kg. Co oznacza, że nie jest ze mną jeszcze tak źle. Wracam do pilnowania jedzenia. O ruchu narazie nie mówimy, bo ... wiadomo. Dzisiaj moje dzieci zaraz po śniadaniu jadą to babci (mojej teściowej) i zostaną tam na noc. Jutro muszę po nich rano jechać, bo mamy odpust u nas w parafii i mój starszy syn jest ministrantem i lektorem, więc obecność jakby obowiązkowa.

Ostatnio oglądając powtórkę Dr House'a taka to naszła mnie taka refleksja. Dlaczego jest tak, że jeśli chce się coś osiągnąć zawodowo, to trzeba być samolubem i koncentrować się tylko na sobie. Ci którzy chcą mieć normalną rodzinę skazani są na przeciętniactwo. Dotyczy to szczególnie kobiet. Sama bowiem jestem w takiej sytuacji. Staram się aby moi chłopcy (wszyscy) nie odczuwali tego, żę ich mamusia i żonka wybrała taką drogę zawodową jaką wybrała, ale przez to mam wrażenie, że wszystko robię tak na pół gwizdka. Na pół gwizdka jestem mamą, na pół gwizdka żoną i na pół gwizdka poświęcam się swojemu zawodowi. Stoję w takim rozkroku już piąty rok i trochę mi to zaczyna doskiwerać. Na dodatek jak zdam ten egzamin to przede mną rozrkęcanie własnego interesu, więc lepiej nie będzie. A jak nie zdam to jesienią będę kandydować na wójta w mojej gminie. Nawet jeśli nie wygram, to przynajmniej tego obecnego postraszę, żeby się trochę do roboty wziął, bo już wszystko mu zwisa.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.