Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uwielbiam być zołzą


ednak chwilowo zajęta jestem wyczekiwaniem mojego mężusia. Już niedługo powinien zjawić się w domu. Oczywiście najpierw będą powitania z dzieciurami, co tam żona.

Dziś zaliczyłam niezły spacerek, wprawdzie była to procesja na Boże Ciało, ale namaszerowałam się solidnie i to w dodatku na obcasach. Oczywiście wszyscy zwrócili uwagę, że schudłam bo odpowiednio się ubrałam. Muszę jednak przyznać, że jak trochę sadła ze mnie spadło, to nawet na obcasach lepiej mi się chodzi i nogi tak nie bolą. Pogoda fantastyczna. Jutro czeka mnie istnie szaleństwo, bo musimy załatwić jeszcze ostatnie rzeczy przed tym weselem, mężowi koszulę nową kupić muszę i sobie jakieś buciory płaskie, bo na tych 12 cm obcasach to ja długo nie potańcuję. Muszę jeszcze drugą kieckę przymierzyć, bo wymyśliłam sobie, że wezmę 2 na to wesele i się przebiorę po północy, żeby tej przebrzydłej rodzince mojego mężą jeszcze więcej krwi napsuć, bo nie dość że schudła, to jeszcze w dówch kieckach się paraduje. Oj zołza ze mnie wyłazi, aż strach. Uwielbiam być zołzą

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.