Dla takich dni jak dziś, warto ponosić te wszystkie wyrzeczenia. Ale od początku.
Pojechałam dziś do "pracy" bo dzwonili że jakieś papiery do podpisu są, a że miałam przy tym jedno pytanie do kolegi, którego od trzech tygodni nie było w pracy (na wakacjach w ciepłym kraju się wylegiwał skubaniec), no to i do niego zaszłam. Jego reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wychwalił mnie pod niebiosy jak to fantastycznie wyglądam, i że w ciągu tych 3 tygodni to po prostu schdułam w oczach. Oczywiście sprośnie dodał też, ze nareszcie mój biust prezentuje się w całej swej okazałości, ale biorąc pod uwagę to co powiedział wcześniej puściłam tę uwagęmimo uszu.
Miód na moje serce. Nic więcej mi nie potrzeba. Walczę dalej.
W sobotę wesele. A jutro wieczorem (późnym) małżonek do domu powraca, całkiem już skruszały (ciekawa jestem dlaczego tak szybko skruszał ).