Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Suchy prowiant...
9 września 2007
Dzisiaj cały dzień byliśmy w Głogowie u męża rodziny. Rano przygotowała sobie posiłki i tylko u nich podgrzałam. Niestety nie oparłam się pieczonemu kurzemu udkowi. Ale wydaje mi się, że zmieściłam się w kcal ponieważ nie zjadłam II śniadania i kolacji. Ta wogóle to stwierdziłam, że jak jest się na diecie to nie ma mowy o jakichkolwiek wyjazdach. Za tydzień chcemy z dziećmi i znajomymi pojechać do Wrocławia do Zoo. Napisłam do swojej dietetyczki aby ustaliła mi dieta taką co będę mogła wczesniej przygotować i bez podgrzewania. Czyli suchu prowiant. Zobaczymy co mi napisze.Pozdrawiam i życzę miłego poniedziałku. Brrrr....
conversion
11 września 2007, 18:06Mi też grozi cukrzyca, więc się odchudzam, pewnie gdybym 3 miesiące temu nie zaczęła się odchudzać to już bym ta cukrzycę miała... Ani się nie obejrzysz, a będzie te 70 kg;))
Sirithre
9 września 2007, 22:10<img src=http://img205.imageshack.us/img205/5674/63cw2.gif> Masz calkowita racje z tymi wyjazdami, a jak odwiedza sie kogos dawno niewidzianego to dopiero mozny zapomniec o dietce. Ale zawsze mozna zjesc mniej i troszke w jedzeniu pooszukiwac. Ty dalas sobie swietnie rade. Powodzenia i dobrej nocki zycze :)
mmMalgorzatka
9 września 2007, 20:58I tak u Ciebie jest lepiej niz u mnie.... Dzisiaj klęska. Obiadek u mamy...Odzwyczaiłam się juz od porcji mojej mamy. Niestety u nich w domu nie zostawia się jedzenia, wszystko trzeba zjeść do końca. Najlepiej by bylo zrezygnować z wizyt, ale...... w moim przypadku jest to nie możliwe. Boje się jutrzejszej wagi. Boli mnie żołądek, choc od obiadu minęło juz sporo czasu.... Pozdrawiam