Tak,wiem to. To nie mięśnie. To wynik mojego ciągłego jedzenia z nudów-wakacyjnych nudów.
Ciągle coś mielę w tej buzi i nie mogę nad tym zapanować! Podjadam. Nie tylko owoce, ale też kanapki. Lody, tony lodów. Od jutra znów muszę rozpisywać posiłki. MUSZĘ. Przestałam już wierzyć w ładną sylwetkę do września :( Zmarnuję całą tą siłownię. Moje ciało się wiele nie zmieni jak będę tyle wpieprzać brzydko mówiąc..ale tak jest...wpieprzam...wszystko,co mam pod ręką!
Muszę skurczyć żołądek,bo ciągle chodzę głodna, więc jutro maksymalnie ograniczam podjadanie, jem regularnie, zdrowo i w miarę "lekko"
Śniadanie 10:00 - płatki zbożowe z suszonymi owocami z mlekiem
II śniadanie 13:00 - dwa jabłka
Obiad 16:00 - naleśnik z warzywami
Kolacja 20:00 - szparagi
Jestem załamana jak nigdy.. 48 dni do wesela..taki ambitny był mój plan :( miałam iść na poprawiny w dopasowanej mini i błyszczeć wyglądem. Mam ochotę klnąć. Nad morzem jest takie ciśnienie, że nic, tylko spałabym, a jak nie spała, to jadła... burze, deszcze, skwar, upał i w kółko ciągle to samo... :((((((((
Leyla1203
29 lipca 2013, 23:10Walcz dalej! Trzymam kciuki!
anna987
29 lipca 2013, 15:41Zwiąż sobie ręce ;)