Zważyłam się jakąś 1 godzinę temu - z ciekawości.
Nie trzymałam diety na wyjeździe, bo nie miałam możliwości. Piwo, chipsy, zupki chińskie, eh, niestety. Ale o dziwo nie przybyło :> Tzn mam 69,9, ale jest końcówka dnia, więc zważę się rano. Od poniedziałku startuję znów ostro - ostatni tydzień wakacji.
Idę z moim Kochaniem na pożegnanie lata. Do jutra : )