Akurat wróciłam z pracy, pojadłam i czekam na siostrę, która ma się pojawić u mnie niebawem z butelką wina. Dzisiaj się poddenerwowała i na znajomą (byłą) i na swojego mężczyznę i ma chęć odreagowania, więc jej potowarzyszę, a co! Dobra siostra ze mnie!
Jakoś dzisiaj przez cały dzień miałam w głowie kwestię chudnięcia i pozbywania się tych naszych zbędnych kilogramów. Fałdek, tłuszczu itd.
Wydaje się początkowo, że kiedy schudniemy te kilka(naście) kilogramów to nagle zacznie się wszystko układać. No i z jednej strony czysta prawda, nagle zaczyna być człowiek zauważany, dostaje dużo komplementów. Ale mimo wszystko spodziewałam się czegoś innego, oczekiwałam czegoś innego. Będę bardziej od razu szczęśliwa. Od kiedy przyjechałam tu do Niemiec do kawiarni (w której pracuję co wakacje już od 3 lat) i nagle ogrom komplementów na mnie spadł, jak to pięknie wyglądam, jaka zmiana, jak to zrobiłam. Ale ja tego nie czuję jakoś. Niby mi walą komplementy, a mi w głowie chore myśli chodzą, że co to tam 10 kg. Takie coś wcześniej by mi nawet do głowy nie wpadło! 10 kilogramów? To dla mnie było marzenie nie do spełnienia! Patrzyłam na profile innych osób, które chudły 10 kg i nie wierzyłam, że kiedykolwiek mi się takie coś uda. Ale, no właśnie...udało się i co? Wygląda to teraz całkowicie inaczej. Zaczęłam myśleć, że w sumie co to 10 kg, że mało widać (mimo tylu komplementów). Wstawiłam na forum zdjęcia do oceny i niższą wagę często podawali, oczywiście zdarzały się osoby, którym się coś nie podobało, no ale nikt z nas nie jest idealny.
I w tym momencie to do czego wątpię. To nie przez wagę jesteśmy szczęśliwi. Musimy sami sie starać aby cieszyć się życiem. Nie składa się ono tylko z gubienia kilogramów, są jeszcze ważniejsze sprawy. Nie skupiajmy się wyłącznie na tym.
Jasne, że waga i wygląd też jest ważny. Człowiek o wiele lepiej się czuje. Nie wypływa nic, idzie od razu pewniejszy siebie.
Ale od kiedy zaczęłam tak się niby odchudzać, a w sumie przeszłam na zdrowy i sportowy tryb życia, bardziej na wszystko zwracam uwagę i czasami mnie to doprowadza do szały. Cieszę się, że schudłam, bo wiem ile mnie to kosztowało i nie chcę przytyć, ale pamiętam dawniejsze czasy, kiedy byłam sobie ot taka Monka, która niczym się nie przejmowała. I chyba tego mi brakuje!
Od kiedy schudłam wydaje mi się, że ludzie bardziej mnie szanują i chętniej ze mną nawiązują kontakt. Byłoby to łatwiejsze do zaakceptowania, jeżeli nie fakt, że kiedyś nie widziałam tego zainteresowania płci przeciwnej moją osobą. A teraz nagle BUM! I co chwilę jakiś coś. Jakaś taka negatywnie przez to do nich jestem nastawiona.
Ale z drugiej strony rozumiem, że i ja patrzę trochę na wygląd faceta, teraz tym bardziej od kiedy schudłam i wiem, ze o ciało trzeba samemu dbać i, że idzie schudnąć! Ale też wiem, że nie każdy ma taką siłę woli mimo tego, że chcą mniej mieć kilogramów. Mimo to strasznie trudno jest mi to zaakceptować.
Muszę chyba popracować teraz bardziej nad tym co siedzi mi w głowie, aniżeli nad ciałem. Bo zaczynam sama sobie w głowie mieszać. Od razu mi się wydaje, że coś nie ma sensu, bo facet tylko na ciało patrzy itd itp. A jeżeli, to co? Tak jest i już, trzeba to zaakceptować i tyle.
Dziś dzień w kawiarni na spokojnie. Nie ma szału z taką pogodą.
Menu:
Śniadanie: owsianka z jogurtem + muffin fasolowo-czekoladowy
Śniadanie II: Kawa
Obiad: Kasza jęczmienna z warzywami (cukinia, cebula, pieczarki) z tuńczykiem + plasterki ogórka
Podwieczorek: ćwierć jabłka, 1/2 kiwi, orzechy laskowe, kawa
Kolacja: Resztka obiadu + jajko (otrzymane od klientki na święta:D)
Pokolacja: WINO :D
Ćwiczenia:
Mel b abs
8 min abs
skalpel
9.30-20 na nogach w kawiarni :D
Chciałam iść dzisiaj rano na 7 na basen, ale coś mnie chyba łapie, więc wolałam nie ryzykować. Dodatkowo jeszcze muszę potem rozkładać taras w kawiarni, więc wieje i jest zimno, a to na przeziębienie jeszcze gorsze.
Zatem rozpisałam się. Może ktoś wytrwał do końca ;]
Miłego wieczoru wam życzę ;**
siczma
30 marca 2013, 19:32też nie mam zamiaru nic poza orzechami zjeść !:D i dzięki za radę, nie przekreślam, ale też nie pokładam aż takiej nadzieji jak kiedyś :)
Piczku
28 marca 2013, 22:16oj chetnie bym sie z Wami tego winka napila, bo cos humor mi tez dzis nie dopisuje
Julia551
28 marca 2013, 21:18Musisz zaakceptować siebie bo wyglądasz pięknie!Ściskam;*