Było to przedwczoraj i nadal mam zakwasy, ale czuję się super i już chcę na następne. Idę w piątek. Nie chcę przesadzić, dlatego na razie 2x w tygodniu, a w kolejnym miesiącu będą 3x.
We wtorek byłam na ABT - zdecydowanie mój typ, zresztą zawsze wolałam bardziej dynamiczne formy ruchu niż np. taki pilates, który mnie nudzi. Nie że nie męczy, bo i owszem, ale zdecydowanie wolę się wyskakać, wytupać. Dlatego nie mogę się już doczekać, aż zrobi się trochę cieplej, żebym mogła wrócić do biegania.
No i już jutro kolejne zajęcia, tym razem TBC. To chyba dobry wybór, bo choć najbardziej wkurzają mnie dolne partie ciała, to i ramionkom i pleckom przydałoby się trochę wysiłku. :) A w sobotę wieczorem ide potańczyć.