No wiec dzisiaj dzień ważenia... no i nie schudłam. Tak przynajmniej pokazała waga rano. No i teraz jak wstałam zaczęłam dopiero jeszcze raz o tym myśleć. I do czego doszłam, a raczej jak Wy uważacie... Od razu mowie: nie śmiejcie się z tego co zaraz przeczytacie, bo wiem, ze i tak zrozumiecie - jesteście Kobietami. Jak próbowałam to wyjaśnić Byłemu i Synowi to patrzyli na mnie jak na smoka z Gry o Tron. Brakowało tylko żebym zaczęła ziać ogniem...
No wiec pytanie brzmi: kiedy należy się ważyć...
Otóż ze wszystkich dostępnych mi info wiem, ze należy ważyć się zawsze tego samego dnia o stałej porze najlepiej rano po wstaniu. No wiec tak tez zrobiłam. Zwazylam się rano o 7.30. Po czym zobaczyłam, ze nie schudłam, zapisałam i... poszłam spać . No i tu zaczyna się zagadka. Otóż ja zważyłam się rano tylko teraz jak wstałam uświadomiłam sobie, ze to właściwie nie było rano tylko wieczór dla mnie, bo przecież pracuje na nocki... No a skoro pracuje na nocki to rano jest wtedy kiedy wstaje czyli w południe. No wiec kiedy w południe jest rano - zresztą zaraz będę jeść śniadanie to znaczy, ze ważyć tez powinnam się w południe czyli moje rano... I TAK TEZ ZROBIŁAM. Waga pokazała 1 kg mniej... I tu pytanie: który pomiar jest właściwy?
w sumie zaakceptuje oba, bo ćwiczę sporo i mięśnie tez waza ale przydałoby się wiedzieć...
P.S. Ostatnio dostałam w treningu vitalii bonus w prezencie tzn. Trening był na orbitreku (uwieeeelbiam ten mój sprzęt). I ćwiczę na nim regularnie pochłaniając sezon 7 Gry o Tron - zawsze ze słuchawkami bo się lepiej wczuwam. Tym razem jako, ze trening z vitalii nie trwał godziny czyli tyle co jeden odcinek nie odpalałam serialu bo po co przerywać w połowie... No wiec tak sobie ćwiczyłam bez tych słuchawek rozglądając się dookoła i się okazało, ze:
* orbitrek wymaga gruntownego naoliwienia
*w kalendarzu nad biurkiem dalej mamy luty
* brelok z minionem, który właśnie wisi na wprost orbitreka musi zmienić miejsce - ma strasznie nieprzyjazna minę do ćwiczeń, która wręcz mówi kiedy ja wylewam siódme poty: po ch... Ty to robisz? No i ten jego wzrok...
* a skoro w kalendarzu dalej luty i nie zdążyłam zmienić kartki tzn.ze czas zapiernicza tylko chudniemy za wolno...
A przy okazji skoro dziś taka fajna data to życzę Wam:
Słodyczy w życiu a nie na talerzu, uporu w walce o to czego pragniecie , a nie czego pragną od Was inni, silnej oraz wolnej woli w spełnianiu Waszych marzeń - choćby inni mówili, ze to nierealne lub bez sensu. Wam się uda jeśli tylko tego zechcecie - a inni niech potem patrzą i dalej gadają - oni gadaniem marzeń nie spełnią
Buziaki i miłego dnia Kobitki w to nasze Święto!