niestety od czasu przyjazdu mojego męża ani razu nie byłam na fitness ani na kijkach.......................... i tu załamka
Radością wielką jest to, że wszystko za sprawą braku czasu jakim jest rozpoczęta budowa naszego upragnionego domku . Nie mam nawet czasu usiąść spokojnie przy laptopku aby coś napisać. Teraz kiedy cała trójka śpi zasiadłam z kawką i szybciutko sprawdzam co mogę. Sprawdzam regularnie wagę i pomiary (których oczywiście nie miałam kiedy zapisać na vitalii). Mąż non stop na budowie a ja nie chcę zostawiać moich urwisów Babci kiedy Tatuś "jest w domku", bo Ona też potrzebuje wytchnienia i regeneracji .
Kiedy całe zamieszanie się skończy, a Tatuś ponownie pojedzie "w obce kraje" to na nowo zacznę przygodę z kijami i stepem. A może same kije? Sama nie wiem, bo czytałam kiedyś artykuł o dziewczynie, która schudła 46kg od stycznia do lipca br. i oprócz diety chodziła tylko na kije 6x w tygodniu po 1godzince. Jak myślicie? Jest to możliwe???????
Póki co muszę już kończyć, bo coś mi się zdaje, że najmniejsza pociecha za chwilkę będzie głodna a ja jeszcze muszę sprawdzić kilka rzeczy na necie.
Trzymajcie się cieplutko i nie poddawajcie w swoich postanowieniach.
Podrzucam jeszcze kilka ćwiczeń
Życzę miłej i udanej niedzieli
spalina
31 sierpnia 2013, 23:07Kochana, to wcale nie dziwne, zajmuj sie mężem jak już jest przy Tobie ! ćwiczenia da się nadgonić ! wszystkiego dobrego dla Ciebie, męża i pociech :-)