Tyle że zwiększyłam ilość jazdy na rowerze, ostatnio nawet u rodziców(40km) na nim byłam, w te strrrraszne upały. No i nosiłam wiadra z wodą(12) aby podlać warzywka. I koniom kopyta(4) zrobiłam. I pływałam 40 min :)
A poza tym.. to masakra, bo ostatnie 2 dni byłam smutna i samotna.. więc zajadłam.. wczoraj znośnie, bo tylko 2 kanapkami(nieduże) z szynką, masłem, pomidorem i majonezem i fetą. Ale przedwczoraj to nic nie powiem, był wielki dół i wielkie żarcie, myslałam, ze pęknę. Wcale nie było fajnie się najeść... może to mnie czegoś nauczy.
No więc OD DZISIAJ kurs na większy reżim, bo jeszcze tylko miesiąc do wyjazdu a potrzebuję kondycji + wagi poniżej 60kg. Trzeba zacząć zapisywać, co jem, aby kontrolować, na ile za mało i na ile za dużo (z pewnością obie opcje wystąpią)
DZIŚ PLANOWANE:
śniadanie: 3 łyżki czubate siemienia lnianego ugotowanego z 2 łyżeczkami cukru; 2 śliwki kalifornijskie
drugie śniadanie/obiad(w pracy): 3 mini-kromeczki razowego chleba z serkiem białym, pomidor, 1x parówka "jedynka"
obiad(w pracy :/ ): miks warzywny na ciepło (mojej roboty, skłądniki później), 1 mini-kromeczka razowego chleba z serkiem
kolacja: to pomyślenia.
Gdzieś w międzyczasie będzie nektarynka, kawa z cukrem(2 łyżeczki), herbata lipowa bez cukru. No i będę u chłopaka więc pewnie jakiś mały słodycz(krówka, 3 żelki) może wskoczyć. No i pół litra kefiru :)
Te "mini-kromeczki" to jest 1/3 wielkiej kromki z chleba pełnoziarnistego, takiego twardego co sprzedają w takich meeeeega kromkach prostokątnych :)
A i jeszcze - z ruchu będzie rower do pracy i do chłopaka (ok 10 km, więc niewiele) oraz ścianka wspinaczkowa(1,5h).