Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie jest najlepiej ale jestem ciągle dobrej myśli


Po ostatniej radości z wielkiego spadku wagi pozostało już niewiele, w porównaniu do tamtej wagi przytyłam cały kilogram. Wszystko przez weekendową wpadkę - 3 karmi wieczorem i chipsy. Ale co tam, w tym tyg. mogę chodzić już na siłownię, zdrowo jem i nie planuję kolejnych wieczornych mini-imprez, więc powinnam niedługo stracić na wadze, przynajmniej do tych 65,8, które niedawno widziałam.

Do diety już na stałe włączyłam suszone owoce, bo bardzo je lubię. Chociaż nie umiałabym całkowicie zastąpić nimi np czekolady.

Z wodą ciągle na bakier (ktoś tak jeszcze mówi? :)

Wyznaczyłam sobie nowe małe cele - do końca lutego waga 64kg, do końca marca 62kg a do końca kwietnia 60 kg. Chciałabym na urodzinach mojego Bączka wyglądać super, no a do tego od maja zaczyna się korowód wesel i przy tej wymarzonej wadze chciałabym zostać.

Widzę już dużą różnicę w obwodzie brzucha, a na tym zależało mi najbardziej. Moim zdaniem, gdy brzuch jest szczupły całe ciało prezentuje się lepiej, biodra i biust dodają tylko kobiecości. Ale gruby brzuch seksowny nie jest i nigdy nie będzie, no chyba że ciążowy.

Poza tym dzięki ćwiczeniom nogi i tyłek stały się bardziej ....napięte? Tak, to chyba dobre słowo. I takie jędrniejsze bardziej. Muszę zrobić pomiary, żeby przekonać się czy coś tam mi może już ubyło.

Dziś, jutro i w środę siłownia. Przez te trzy dni mam zamiar ćwiczyć na maxa, czyli godzina rowerku i pół godziny na vacu activ. W sobotę zrobiłam sobie taki zestaw i nie czułam nóg:) ale nie miałam zakwasów na drugi dzień, więc chyba już  trochę wytrenowałam ciało siłownią i orbitrekiem.
Zabieram się za śliwki z płatkami i otrębami zalane jogurtem naturalnym. Mniaaam
MCDDS

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.