Jest w końcu 82 na wadze, tydzień przed założonym celem. Kolejny to 81.9 do 27.03. Ale nie zmieniam terminów bo teraz zapewe przyjdzie chwilowy zastój, już tak mam że waga najpierw szybciutko leci, a potem na kilka dni staje albo minimalnie wzrasta. Może faktycznie uda mi się zejść do 79 przed majem, byłoby świetnie.
Mąż chory, praca codzinie po kilkanaście godzin dziennie go wykończyła. Zatem dzisiaj do dwójki dzieci na dokładkę mam jeszcze cierpiącego faceta. Wczoraj mieliśmy mieć gości, ale trzeba było odwołać i teraz zostałam ze spora ilością ciastek. Muszę mężowi podkładać pod nos, to może sam większość zje 😉 wczoraj trochę poległam przez te ciastka, było 150 kcal za duzo, ale mam plan na takie sytuacje, jak przekraczam kalorie to jest obowiązkowy trening tego dnia i już. Także wczoraj wieczorem grzecznie poćwiczyłam 🙂
pulchna.mama73
9 marca 2020, 22:40Gratulacje za zdobycie kolejnego małego celu ;) A chory facet w domu to masakra - współczuję :D Mój też pracuje kilkanaście godzin dziennie w klimatyzacji i co jakiś czas jest rozłożony. Ale trzeba to przetrwać, nie ma rady :D Trzymaj się cieplutko ;)