I jest kolejny spadek, może mały, ale przeciwności losu były porządne. Weekend spędziliśmy u teściów, była fura pysznego jedzenia, a wczoraj mój mąż przyniósł do domu 15 pączków 🤦taki wcześniejszy tłusty czwartek - wciągnęłam 3. W czwartek nie będzie lepiej, bo mam zaproszenie do mamy na świeżutkie, domowe pączki 🍩 i nie mam zamiaru sobie ich odmawiać.
Także dieta idzie powoli, ale jakoś idzie. Może do lata się nie wyrobię, ale przynajmniej mam trochę radości z życia - bo ja kocham jeść 😎
przymusowa
19 lutego 2020, 09:27"..bo ja kocham jeść 😎" - jakże mi to jest bliskie :)