I kolejny dzień pokus - dzisiejszą było wyjście na lunch. Restauracja naprawdę super, bo w karcie było osobne dietetyczne menu z podaną ilością kalorii Tylko jakoś tak wyszło, że zamówiłam w końcu "normalne" danie Ale i tak myślę, że tragedii nie było - zamówiłam kanapkę z grillowanym kurczakiem. A w rzeczywistości to ja bym to danie określiła jako kurczaka z pomidorami i sałatą + odrobina pieczywa co mnie zresztą bardzo ucieszyło no i były jeszcze frytki, ale nie jakoś strasznie dużo. W każdym razie po obfitym lunchu zmniejszyłam kaloryczność pozostałych posiłków i myślę, że się zmieściłam w limicie kalorii
Poruszać się też udało: 30 min kręcenia hula hopem i ok 35 min sportów na PS
Dzień zaliczam do udanych