Dobra, ja tu nie żeby narzekać.
Normlanie wyobraźcie sobie, że nadszedł ten etap w życiu mloszki (grubej przez 4 lata) że jak idzie ulicą faceci absolutnie nie są obojętni (i nie mówimy to o średniej wieku +55 tylko z jakieś 25... )! Jak pojawiam się na imprezie... to ja jestem ta zagadywana (a nie zagadująca jak zawsze), sypią się prośby o telefon czy później wiadomości na fejsbuku.
Dobra, ja wiem że dla wielu z Was to chleb powszedni ale dla mnie to nowość. Żeby mi tylko przez przypadek przez to nie odbiło. Albo żebym znów nie była jednak zbyt powściągliwa. Żebym się też z tej wcześniejszej desperacji nie rzuciła na pierwszego lepszego.
Dlaczego niektóre kobiety rodzą się z tym jak postępować z facetami a niektóre to takie jak ja - wiecznie nie wiedzące co zrobić.
******
BTW starzy kumple, którzy nagle sobie przypomnieli jaka jestem fajna jak schudłam (wielbiąc zapewne moje wnętrze -.-) są po prostu żałośni!
Hebe34
9 lipca 2012, 16:48Młoszka toć to cieszyć się trzeba ;-) a starych kumpli,którzy nagle doznali olśnienia olać ;-)))
kachnienka
9 lipca 2012, 11:11lubię to:)!
rockabillyy
9 lipca 2012, 01:55hehe ciesze sie tez czekam na te momenty :D
modesty90
9 lipca 2012, 01:19hahah zazdroszczę kiedy ja schudłam to dostałam kilka koszów/ koszy(?) pod rząd ;p