Wspomnienie dnia wczorajszego:
Zielone... pomarańczowe. "Elka przejeżdża, to ja już nie zdążę na pomarańczowym. Zatrzymam się." - pomyślałam sobie, jak na tamten moment, całkiem chyba sensownie.
No to się zatrzymuję, stoję sobie, nie trwa to długo bo za mną rozlega się tylko wielkie, nagłe "BUM" i "STUK"
I co? Pan zaraz za mną, nr 2 - zahamował i się zatrzymał. Ale za to Pan nr 3 albo się zagapił, albo BARDZO mu się spieszyło i wjechał z impetem w pana nr 2, a siłą uderzenia pan nr 2 wjechał w mój samochód. .
W skrócie było to klasyczne wjechanie w dupę. Oficjalnie jest to wina faceta w trzecim aucie, po kij jechał aż tak szybko - ale tak właściwie, gdybym to ja się tak nie cackała ze wszystkim i przejechała na tym pomarańczowym nic by się nie stało.
Z rozpaczy wypiłam wczoraj 2 piwa, zjadłam lody i kebaba. Do teraz jestem na moralnym kacu. I mam samochodową traumę. Swoje prawo jazdy mam z jakiś miesiąc dopiero!
kachnienka
8 maja 2012, 07:41aaa jakos nie mialysmy szczescia w ostatnim czasie z samochodami! zyje zyje i mam sie dobrze a co do ubezpieczenia to jak bralismy samochod z wypozyczalni to w umowie wybralismy opcje ze ubezpieczenie pokrywa rowniez szkody wyrzadzone przez nas :D (chwala ci panie za to!) wiec obylo sie bez dodatkowych kosztow!
radykalna
2 maja 2012, 15:41Wiem, że nie powinno, ale trochę mnie to rozbawiło :)) Nie przejmuj się! Od czasu do czasu i kebab jest wskazany!! ;P
junes
2 maja 2012, 12:39:) dobrze że nic poważniejszego sie nie stało. ale lepiej nie jeść z rozpaczy, to kiepski i krótkoterminowy lek :)
100krotka100
2 maja 2012, 10:06głowa do góry!! lepiej że się zatrzymałaś - masz do tego pełne prawo :)