Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: wolne przedpołudnie
30 grudnia 2011
Udało się raniutko skoczyć na bieżnię. Całkiem inaczej dzień się rozpoczyna. Przeleciałam 10 okrążeń, później kawka, śniadanko, jeszcze fryzjer, obiad, na chwilę do pracy, żłobek, zakupy...o matko!!!to ma być wolny dzień?????
No właśnie, te nasze babskie wolne dni - zajęte od świtu do późnej nocy, wiem o czym piszesz :) W Nowym Roku życzę duuużo wytwałosci w dietkowaniu, byśmy wszystkie na urlopach powaliły swoich ( i nie tylko - a co!!! ) chłopców na kolana :)):)
OlaSzyszka
31 grudnia 2011, 00:47No właśnie, te nasze babskie wolne dni - zajęte od świtu do późnej nocy, wiem o czym piszesz :) W Nowym Roku życzę duuużo wytwałosci w dietkowaniu, byśmy wszystkie na urlopach powaliły swoich ( i nie tylko - a co!!! ) chłopców na kolana :)):)
monalisa191
30 grudnia 2011, 23:10ojoj.. rano, to ja nie wiem jak się nazywam:) Udało się wyskoczyć na bieganko, skończyłam o 21:30 :) i jest mi błogo aż do obrzydzenia:)