Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: oby do północy...
31 grudnia 2011
Niunia moja za punkt honoru wzięła sobie nocne baraszkowanie. Urzęduje od 5tej, sama nie śpi i innym też nie daje odpocząć. Jakby tego było mało, to starszy nad ranem ruszył z "jelitówką". Spał na szczęście u babci, więc nieco mnie ominęło. Teraz już z nim lepiej, przynajmniej nie "lata". Śpi bidulek, blady, słaby...I taki to się koniec roku zapowiada.