Kupiłam karnet na siłownię!
I nawet byłam w sobotę i nawet dałam radę :D 35minut bieżni i 25 orbitrek i spociłam się jak świnka, ale zadowolona wyszłam, jak dziecko z wesołego miasteczka;) Mój problem polega na tym, że nie mam za bardzo z kim dziecka zostawić, żeby na siłownię wyskoczyć, więc na razie mogę tylko w dni, kiedy mój mąż ma wolne. Dlatego jutro idę, a potem piątek i sobota. Niestety- do tej pory mąż miał 3 dni w tygodniu wolne (za to pozostałe dni od rana do wieczora), a teraz zmieniają mu znowu na 5 dni pracujących, więc zostaną mi 2 dni tylko, ale już zaczęłam pracować nad tym, żeby załatwić opiekę dla dziecka, abym mogła te 3 razy w tygodniu ćwiczyć.
Ale to jeszcze nie wszystko!!!
Wyciągnęłam z garażu moje hula hop!!!I już wczoraj kręciłąm około 40 min, dzisiaj też troszkę pokręciłam (ogólnie kręcę w każdej wolnej chwili) i czuuuuję te obolałe boki (bo boczkami tego nazwać nie można;P).
A teraz przestroga:
stwierdziłam jakieś pół godziny temu, że jestem głodna, więc sięgnęłam sobie do lodóweczki po kanapkę, którą mąż przyniósł z pracy. Bułeczka z sałatą, serem żółtym i szyneczką.
IIIIIIIII... (UWAGA UWAGA!!!)... W SZYNCE BYŁA JAKAŚ CHRZĄSTKA!!!!!
Automatycznie miałam odruch wymiotny! Oto dlaczego nie warto żreć o tej porze!!!
Toskania1986
16 stycznia 2013, 20:51No to do BOJU :) Ruszamy z siłownią :) Powodzenia
Gryssia
16 stycznia 2013, 18:11Siłowania to super sprawa :) Chyba za zarobione z korepetycji pieniądze kupię sobie karnet roczny.
rybkaPatii
16 stycznia 2013, 07:56ale masz super powera:)))powodzenia:*
Gorgonzola1985
15 stycznia 2013, 23:42Też nie mogę się doczekać, aż polecę na siłownię :D To jest prawda - jak wesołe miasteczko ;)))
grubas002
15 stycznia 2013, 23:31hahahha :) super, powodzenia :)