Ranek rozpoczęłam z orbitrekiem, pykło 150 kalorii. Na śniadanie był sok imbirowo-burakowo-marchewkowy a potem garść rozmrożonych malin. Koło 11 zjadłam zupę chrzanową a o 15 miałam gotowanego kalafiora z mamusinym sosem paprykowym i ... klopsiki. Mąż nie zjadł do końca swojego obiadu i tak się dwa maluchy do mnie uśmiechały, że je wciągnęłam. Jutro będę już zdyscyplinowana - to mój ostatni dzień na Dąbrowskiej a od poniedziałku zaczynam wychodzenie wg nowej książki.
Wyjście przez ketozę, do którego się przymierzam to 1 faza, w której jemy:
- warzywa te co dotychczas,
- z owoców dodatkowo - awokado, kokos, maliny, truskawki, porzeczki, jagody i borówki,
- zdrowe tłuszcze – szczególnie oliwa z oliwek, olej kokosowy, z awokado, lniany,
- mleka roślinne – kokosowe, migdałowe, sojowe, ryżowe, owsiane
- orzechy – migdały, orzechy włoskie, laskowe , brazylijskie, pinii, pistacje
- nasiona – siemię lniane, chia, babka płesznik, słonecznik, dynia, sezam, konopie
- mąki: kokosową, migdałową, mielona babka płesznik
- jajka
- algi
- grzyby
2 faza to dodatkowo:
- fasolka szparagowa, bób, zielony groszek
- ryby i owoce morza
- tłuszcze i produkty zwierzęce