Hej kochani!
Wzięłam się dzisiaj za ten post i tak naprawdę nie wiem o czym chciałam napisać. Wzięłam się dziś za wpis "tematyczny" i nawet go napisałam, ale nie spodobał mi się ani w 1% i stwierdziłam, że skoro mnie coś nie zadowala, to tego nie opublikuje. Może jutro uda mi się go napisać, bo w końcu dzień wolny i będzie więcej czasu, ale dzisiaj musicie się zadowolić notką pod tytułem "co u mnie".
Wczoraj wróciłam do szkoły i nie spodziewałam się jaki będzie temat przez te dwa dni. Nie są to święta, nie sylwester i to jak bardzo nie chcę się po tym wszystkim uczyć, a diety, zaburzenia odżywiania i inne tego typu. Wszystko zaczęło się od tego, że moja dość bliska koleżanka zaczęła mówić o swoim postanowieniu noworocznym, że chce schudnąć i pięknie wyglądać. Słyszałam to z jej ust już kilka razy, ale nigdy nie powiedziała tego na poważnie, a tym razem stwierdziła, że to się spełni. Wszystko byłoby super, ale kiedy zapytałam się jej o sposób w jaki ma zamiar dojść do celu odpowiedziała mi, że będzie to "Dieta Alicji". Ja jako osoba, która m.in interesuje się dietami nigdy o takowej nie słyszałam, więc szybciutko włączyłam Internet w telefonie i sprawdziłam na czym ma ona polegać.
Po ujrzeniu tego, co widzicie powyżej po prostu się załamałam. Kompletnie nie rozumiem, jak ktokolwiek mógłby przejść na coś takiego, szczególnie w naszym wieku, kiedy jeszcze dorastamy...Według mnie (spodziewam się, że większość z Was też tak myśli), to jest prawie jak głodówka, bo 150kcal, czy herbata na dzień, to ja sobie nie wyobrażam tak żyć. No cóż zaczęłam z nią spokojnie rozmawiać i tłumaczyć, żeby jednak to przemyślała, bo zniszczy sobie kompletnie zdrowie, ale ona stwierdziła, że woli być chuda niż zdrowa . Kiedy się tak delikatnie kłóciłyśmy nagle dołączyło do nas sporo osób ze swoimi "mądrościami" co do tego jak schudnąć. Oczywiście były przeróżne teorie od tego, że żeby tak naprawdę schudnąć, to nie trzeba nic robić tylko jeść kostkę gorzkiej czekolady dziennie, po jakieś diety, z którymi wszystko powinno się udać, a najzabawniejszym jest to że oprócz mnie i mojego kolegi nikt ani słowem nie odezwał się o zdrowym odżywianiu i ćwiczeniach. W każdym razie wreszcie nie udało nam się jej wczoraj przekonać do zrezygnowania z "Alicji". Dziś w szkole podpatrzyłam na lekcji, że wyciągnęła jakiś zeszyt na lekcji i zaczęła coś notować. Logiczne, że na lekcji mamy zeszyty, ale on był całkiem inny, ponieważ był to zeszyt, jaki zakłada sobie wiele "motylków" (https://vitalia.pl/p/pro-ana-ab... Tak moja koleżanka chce zostać anorektyczką i nie wywnioskowałam tego po samym zeszycie, ale po prostu spytałam, a ona stwierdziła, że jest to jej marzenie i tu pytanie: Co zrobić, żeby wybić jej z głowy tą dietę i tą całą anoreksję? Może Wy macie jakieś pomysły, skoro mi się nie udało. Naprawdę się o nią martwię, szczególnie, że dziś już prawie zemdlała, chociaż udawała że nic jej nie jest.
I dla odmiany coś, co mnie cieszy :) Ostatnie dwa dni były dla mnie bardzo łaskawe. Nie wpadało nic dodatkowego, nie było słodyczy i ogólnie naprawdę dobrze jadłam. Mam nadzieję wyrobić sobie lepsze nawyki do wyjazdu, żeby tam było mi lepiej. I właśnie! Kupiłam sobie nagrodę za moje -10 kg. W sumie nie byłoby jej, gdyby nie fakt, że akurat tego potrzebowałam. Mowa tutaj o nowych bucikach, w których byłam zakochana, ale kosztowały 150 zł, a teraz kupiłam je na promocji za 100 w SinSay, więc się opłacało :D
Co zjadłam?
* śniadanie:
owsianka z jabłkiem i cynamonem + zielona herbata
* II śniadanie
kanapka z pasztetem
* przekąska
2 mandarynki
* obiad
MAŁO-średnia porcja łazanek + herbata poziomkowa
* kolacja
zupka jarzynowa + herbata czarna (znaczy dopiero ją wypije)
Aktywność:
* 1 dzień A6W
* Mel B pośladki
* 1:10 plank
* 50 przysiadów
Woda:
1.5l.
A teraz zrobiłam sobie herbatki i idę poczytać co u Was :)
Buziaczki :*
kellislaw
6 stycznia 2016, 18:00Ja w gimnazjum miałam taką samą koleżankę. Nic do niej nie docierało. W końcu z tego wyrosła. Tylko, że u niej było tak, że kilka dni nic nie jadła, a potem się opychała. Z tym, że moja koleżanka była bardzo chuda, więc wydaje mi się, że u niej było to bardziej na pokaz niż na poważnie. A może spróbuj porozmawiać z wychowawcą? Bądź szkolnym psychologiem? Może razem wpadniecie na pomysł jak jej pomóc? :)
Minionslover
6 stycznia 2016, 19:13Właśnie większość osób proponuje taką rozmowę, więc chyba skorzystam z tej rady :)
czarne_72
6 stycznia 2016, 17:28przejdzie jej, taki wiek
Minionslover
6 stycznia 2016, 17:38Mam nadzieję :)
Mich_elle
6 stycznia 2016, 15:02Co za idiotki wymyślają jakieś "Diety Alicji"? To nie dieta, tylko przepis na systematyczną i szybką destrukcję organizmu! Myślę, że Twoja koleżanka w ten sposób długo nie pociągnie - tym bardziej, że jak wyczytałam w komentarzach, raczej jadła do tej pory dużo i niezdrowo, a nawyków nie da się zmienić w tydzień czy miesiąc i to na takiej "diecie". Ona zdaje sobie sprawę, że to się pewnie skończy potężnym jo-jo? Może wytłumacz jej co to podstawowa przemiana materii i całkowita przemiana materii. Ona najwidoczniej nie ma o tym pojęcia. W ostateczności poszłabym do jej rodziców - może tą matką trzeba jakąś potrząsnąć, przecież to ona odpowiada za córkę w świetle prawa! Albo zgłosić się z tym do pedagoga/ wychowawczyni jeśli matka "to akceptuje".
Minionslover
6 stycznia 2016, 15:17Też uważam, że ta cała dieta alicji może prowadzić tylko i wyłącznie do destrukcji organizmu ;) Większość osób pisze tutaj, żebym zgłosiła się do pedagoga i chyba będę to musiała zrobić, bo jej się nie da przemówić do rozsądku :)
Nirvanka2016
6 stycznia 2016, 15:02Przykro mi to pisać, ale najlepszym sposobem, jest "nakablowanie", skoro rodzice mają to w nosie, powiedz to jakiemuś dobremu nauczycielowi. Komuś dorosłemu, zaufanemu ze szkoły.
Minionslover
6 stycznia 2016, 15:17I chyba tak właśnie zrobię :)
Antinua
6 stycznia 2016, 10:52Co te dziewczyny mają teraz w głowach...
Minionslover
6 stycznia 2016, 11:17Chęć pozbycia się dodatkowych kg za wszelką cenę ? ;)
Antinua
6 stycznia 2016, 11:55Dla mnie to w dalszym ciągu niewyobrażalne, bo ja w Waszym wieku nie miałam problemów z sylwetką przede wszystkim dlatego, że nie uległam modzie na całoroczne zwolnienia z wfu. Poza tym nie myślałam o tym jak wyglądam, dopiero teraz po latach i przejściach, które zafundowałam swojemu organizmowi doceniam swój poprzedni wygląd. Autentycznie nie przypominam sobie sytuacji, żebym zastanawiała się nad swoją figurą w tym wieku.
Minionslover
6 stycznia 2016, 12:02Ja mam problemy z sylwetką nie od teraz, ale odkąd pamiętam, odkąd byłam mała i nie było to spowodowane w żadnym wypadku jakimiś zwolnieniami, bo kiedy bylam młodsza to nie było takiej mody i na normalnie ćwiczyłam na wfie, problem był w 3 klasie gimnazjum, ale i tak ćwiczyłam a teraz to na wf chodzę już z uśmiechem na twarzy i kocham tą lekcje :) Nie miałam też co doceniać wcześniej, bo byłam jedną ogromną kluską odkąd pamiętam, wię zaczęłam się zmieniać i teraz może nadal nie jest najlepiej, ale nadal dążę do celu i akurat ja żadnych przejść sobie nie zafunduje bo potrafię zdrowo się odżywiać i nie korzystam z żadnych diet :D
Antinua
6 stycznia 2016, 12:04Wiesz, są takie przejścia jak ciąża, hormony i dojrzewanie ;) i nie na wszystko mamy wpływ.
Minionslover
6 stycznia 2016, 12:06Rozumiem ale zabrzmiało to, jakby było mi zarzucane że zapusciłam się nie cwiczac na wf-ie i że teraz powinnam to rzucić gdzieś i wziąć się za to dopiero wtedy, kiedy będę starsza :)
Antinua
6 stycznia 2016, 12:09To było bardziej o Twojej koleżance i jej podobnych, bo na prawdę ręce opadają, gdy się czyta o siksach, które mają w głowie siano. Niedawno dowiedziałam się, że jest coś takiego jak "pro-ana", "motylki", jakieś czerwone nitki i długo zastanawiałam się czy to nie jest jakiś głupi żart... niestety nie.
Minionslover
6 stycznia 2016, 12:12W takim razie przepraszam że się troszkę uniosłam, ale cóż taki charakter... :D
AgnieszkaHiacynta
6 stycznia 2016, 12:17Antinua, problem anoreksji istniał zanim o nim zaczęto mówić i pisać. Nie jest to wynalazek dzisiejszych czasów. Zawsze była część dziewcząt, która podczas dojrzewania zanadto przytyła i zaczynała się głodzić. Zwłaszcza, jeśli usłyszałam niemiły komentarz od kogoś, na kim jej zależało. 30 lat temu również. I 100 pewnie też.
Antinua
6 stycznia 2016, 12:20Ok, ale jest chyba różnica pomiędzy anoreksją a "stylem życia pro-ana"?
Antinua
6 stycznia 2016, 12:22Bo z tego co rozumiem to anoreksja jest podstępną chorobą, w którą się wpada nawet nie wiadomo kiedy, a pro-ana jest celowym dążeniem do anoreksji.
AgnieszkaHiacynta
6 stycznia 2016, 17:20A to faktycznie ideę pro-ana przegapiłam. To faktycznie głupie, ale źródło jest takie samo myślę. Chęć osiągnięcia szybkiego efektu za wszelką cenę.
OutOfReach
6 stycznia 2016, 00:30Ojejku ciężka sprawa z tą koleżanką... może powiedz o tym w szkole pani pedagog i wychowawczyni, żeby coś z tym zrobiły, bo ty sama za dużo nie zdziałasz, a to poważna sprawa. Dziewczyna może sobie zrobić krzywdę i to sporą :/ Fajnie chociaż, że ładnie dietkujesz :) Oby tak dalej ^^
Minionslover
6 stycznia 2016, 06:19Nasza wychowawczyni ma do tego raczej stosunek " twój wybór, twoje zdrowie, jesteś już prawie dorosła" , może coś zrobi pani pedagog, ale to też ciężkie do uwierzenia :/ Dzieķuje :*
stingdingdong
6 stycznia 2016, 00:00Twoja kolezanka wewnetrznie cierpi, moze nawet nieswiadomie. Chce zwrocic na siebie uwage tym co robi bo potrzebuje pomocy, chodzby w zwyklym usmiechu. Ciezko bedzie jej wytlumaczyc absurdalnosc tego co robi nalezalo by raczej uswiadomic ja ma problem i glodzenie sie go nie rozwiąże. Moze pogadaj z nia na spokojnie wyjasnij jej to zaproponuj jej wspolne cwiczenia, pomoc w ulozeniu zdorwej diety albo ten portal?:) Mam nadzieje ze dziewczyna nie wpadla w to mocno i uda sie Ci sie jej jakos pomoc :) powodzenia i sukcesow na Twojej drodze ;)
Minionslover
6 stycznia 2016, 06:23Właśnie problem tkwi w tym, że z nią się bie da spokojnie rozmawiać. Jeśli coś chcę i jest przekonana o swojej racji, to zamiast rozmawiać zaczyna się kłócić i wrzeszczeć. Kiedyś chciałam jej pokazać jakieś ćwiczenia i nawet to zrobiłam, ale ona stwierdziła że to zbyt męczy, a reguł zdrowego odżywiania się trzymać nie będzie bo przy tym co jest teraz, to w przyszłym miesiącu będzie jej już 10 kg mnij, a przy zdrowym odżywianiu tylko 2 :) Dziękuję bardzo :*
AgnieszkaHiacynta
5 stycznia 2016, 22:10Myślałam, że w tej diecie to godziny, a to dni, tak? Szkoda mi tej Twojej koleżanki, ponieważ niebawem rzuci się na jedzenie. Ile wytrzyma, to zależy od jej siły charakteru i ambicji. Niektórzy wytrzymują długo. Ale prędzej czy później kończy się na bulimii. Najlepiej byłoby dotrzeć do jej matki i uświadomić ją, na czym polega zdrowe odżywianie. Ja rozumiem, że młoda dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, ale dorosła kobieta? Dziwne. Jeśli jej matce zależy na tym, żeby ona schudła, to trzeba ją przekonać, że głodówka to droga donikąd. Matkę będzie łatwiej.
Minionslover
5 stycznia 2016, 22:14Tak to są właśnie dni :) Jej matka jest dość specyficzna (?) Nie wydaje mi sie, żeby jej też dało się coś przemówić bo naprawdę zależy jej na tym żeby ona schudła i chyba nie uważa tego za coś co może jej tylko zaszkodzić, chociaż wie jakie mogą być konsekwencje :/
AgnieszkaHiacynta
5 stycznia 2016, 22:19Ja ją doskonale rozumiem, bo dziewczyna ma nadwagę i powinna schudnąć. Ale, jak sama wiesz, na tego typu diecie, nie schudnie skutecznie. A zatem, skoro ta droga nie prowadzi do celu, to należy ją zmienić. Myślę, że warto by znaleźć jakieś pamiętniki bulimiczek, których choroba zaczynała się od anoreksji. I dać koleżance do poczytania. To może odstraszyć. Nie ma co mówić o śmierci, bo koleżanka jest raczej łakoma i śmierć jej nie grozi. Argumenty o utracie zdrowia i o śmierci są dla młodej dziewczyny nieskuteczne.
Minionslover
6 stycznia 2016, 12:04Jest łakoma, ale przy okazji bardzo wytrwała i uparta :)
Antonika
5 stycznia 2016, 22:06Ach, jaki ten temat jest mi bliski. Miałam idealne warunki, by wpaść w te g*wno. Przewertowałam chyba wszystkie blogi pro-ana, nawet chciałam zrekrutować do prywatnego forum, ale internet mi się wtedy zepsuł...Po prostu nie przemawiała do mnie idea jakiejś bogini. Na szczęście! To było jeszcze w gimnazjum,a wtedy jest się niesamowicie narażonym na popadnięcie w jakieś paskudztwo. Te blogi przyciągają niewinne dziewczyny. To zło. Do takiej nie dotrzesz argumentami o zdrowiu, bo przecież:"bycie chudą jest ważniejsze niż bycie zdrową"- jedna z głównych zasad motylków. Możesz spróbować z innej strony. Powiedz, że diety typu 300 kcal skończą się albo przytyciem albo śmiercią. To czysta logika! W końcu skończą się zapasy i dojdzie do momentu, w którym jeśli nie zostanie dostarczona większa ilość kalorii, to się umrze. A po takich ekstremalnych warunkach organizm oszaleje i zacznie magazynować i w ekspresowym tempie - czyli nawet przy 600 kcal zacznie się tyć. Jeśli koleżanka będzie ciągnąć te diety (mówię tutaj o sytuacji, w której będą same dni "udane", bo jeśli raz udany, a raz nie to tylko przytyje) to prawdopodobnie szybko trafi do szpitala, gdzie zmuszą ją do jedzenia i tak właśnie przytyje.
Minionslover
5 stycznia 2016, 22:10Ona twierdzi, że nic jej nie będzie bo nie jest tam samo 150 kcal czy 300 ale jest tez 500, więc głodna nie bedzie w te dni ;/ Nie wiem czy przemówi do niej argument śmierci, bo utraty zdrowia niestety nie :( A przytycia po tym jak jej sie juz uda schudnac (o ile uda) nie przyjmuje do wiadomosci :)
TakBardzoBymChcialaSchudnac
5 stycznia 2016, 21:34wiesz ja watpie czy cos ja przekona :( w jej wieku myslalam tak samo...nie liczylo sie zdrowie, byleby byc chuda!!!cieszy mnie to jakie Ty masz podejscie!!! brawo!!! moze jednak uda Ci sie jakos wplynac na kolezanke. trzymam mocno kciuki. Nie sadze ze to do niej przemowi, ale powiedz jej, ze moze pozniej tego wszystkiego zalowac,ze zmieni sie jej myslenie za kilka lat, bedzie chciala miec dziecko, a czasu sie wtedy nie cofnie...
Minionslover
5 stycznia 2016, 21:38Dziękuję :* Chyba rzeczywiście nie przemówią jej do rozsądku moje słowa, skoro dziś i wczoraj nie dałam rady nic zrobić, ale mam nadzieję że wreszcie się opamięta :)
TakBardzoBymChcialaSchudnac
7 stycznia 2016, 23:04nie poddawaj sie mimo wsystko...proboj...Moze jej powiedz ze na takich kaloriach zyska potem dwa razy tyle na wadze przez jojo bo nikt nie wytrzyma takiej glodowki...Nastrasz ja ze zaczna sie niepohamowane napady...bulimia...ze straci wszystko, rodzine, przyjaciol...Sama nie wiem co moze ja zniechecic bo bylam taka jak ona...Nic mnie nie bylo w stanie powstrzymac w tym wieku...
CzystaKarta
5 stycznia 2016, 21:22Ciekawi mnie jakiej postury jest ta koleżanka. Nie obrażając nikogo często moje szczupłe koleżanki głośno krzyczały o sowich rewelacyjnych dietach główkowych tylko po to żeby usłyszeć jakie są piękne i szczupłe. Jeżeli myślisz że dziewczyna faktycznie ma problem, ja zastosowałbym terapie szokową. Pokaż jej dokument o najchudszej kobiecie na świecie, pokaż jej artykuły o śmierci w męczeniach takich osób. Z drugiej strony podsuwaj jej zdjęcia dziewczyn fit, jakieś blogi, pokaż jej że zdrowe odżywiania i wysportowane ciało jest na topie. 16 lat to trudny wiek, mam nadzieję że to tylko głupia, chwilowa fascynacja.
Minionslover
5 stycznia 2016, 21:28Akurat ona ma co zrzucać, bo najlepiej nie wygląda :) To też jest dobry pomysł, żeby zastosować taką terapię, może wtedy się otrząśnie :*
screwdriver
5 stycznia 2016, 21:07Pro-Ana to okropna moda, nie wiedziałam, że jeszcze to jest na topie. Pamiętam jak sama miałam z 15 lat (czyli 7 lat temu), wiele moich koleżanek interesowało się tą tematyką, ale żeby TERAZ, kiedy jest moda na bycie fit, pełno dostępnych wszędzie fajnych diet, mnóstwo ćwiczeń na YT i siłownie w każdym mieście... No cóż. Miejmy nadzieję, że koleżance zabawa w motylka szybko się znudzi ;)
Minionslover
5 stycznia 2016, 21:17No jak widać moda na Pro_Ane wraca, bo dostałam informację od koleżanki, że nie tylko ona zostaje motylkiem, ale więcej dziewczyn z mojego otoczenia i propozycję, żeby się do nich przyłączyć :) Ja jednak preferuje zdrowy tryb życia niż zabawę w motylka :D