Całkiem przyjemnie mi się chudnie. Nie myślę ciągle o jedzeniu. Im mniej jem, tym mniej odczuwam głód. Bardziej w głowie niż w brzuchu. Raz na tydzień mam free day , zjadam coś, na co nie pozwalam sobie w tygodniu np. pizzę albo sernik z latte.
Kiedy na studiach zrzuciłam 15 kg było znacznie drastyczniej. Jadłam mniej niż pół szklanki ryżu z pomidorem albo z cebulą i same sórówki. Ale w sumie efektu jo jo nie było. A nadrobiłam 6 kg przez kilka lat. Teraz mam nadzieję już baaardzo niedługo będę taka jak na moich pierwszych studiach.