Witam :). Mam wrażenie jakbym dzisiaj się niesamowicie obżerała. Właściwie to głównie jadłam jakieś dziwaczne mikstury.. znaczy się potrawy heh. Nie jestem wybitną kucharką delikatnie rzecz ujmując. Na śniadanie zjadłam metkę tatarską z kukurydzą, cebulą i sosem czosnkowym. Obiad to dopiero był dziwny, zostało mi trochę zupy pomidorowej z makaronem która zgęstniała, do niej dorzuciłam czerwoną fasolę, kukurydzę, cebule, sos czosnkowy, wędlinę i dodałam trochę przypraw. Na koniec została jeszcze kolacja, ta na szczęcie normalna, kawałek pieczeni i sałatka. Z takich bardzo ogólnikowych wyliczeń wyszło mi, że coś ponad 1300 kcal, w sumie jeśli nawet 1400 to się specjalnie nie załamuję :).
Eh ćwiczenia. Rano 40 min stepper, wieczorem spacer, miałam wielkie plany... chciałam przejść 13 km, kiedy zetknęłam się z bardzo zimną rzeczywistością zdołałam przejść jedynie 6 km.