Cześć pszczółki moje kochane!!!
Wczoraj jak pisałam, że miałam niedzielne pokusy to odrobiłam zbytek kalorii na rowerze i biegając z mężem. Fajnie było.
Dziś rano obudziłam się z takim globusem (ból zatok), że aż mnie mdliło i w glowie się kręciło. Tak już mam jak tylko trochę mi glowę przewieje to na drugi dzień masakra. Dwa ibupromy zatoki otworzyły mi oczy. Jakoś dziś jest taka dziwna pogoda słońce dziwnie świeci. Chyba mi jest dziwnie przed oczami z tego bólu.
Dziś zaczęłam dzień od węglowodanów czyli 2 tosty pełnoziarniste z łyżeczką masła orzechowego, 2 łyżeczkami konfitury truskawkowej niskosłodzonej, 1 moreli, 1 brzoskwini paraguayo, na II śniadanie banan, na obiad swojska botwinka na jogurcie naturalnym ze swego ogródka z młodymi ziemniakami.
Wczoraj na kolację jedliśmy sałatkę ze swojej sałaty, pomidora, własnego szczypioru i odrobiny podsmażonej na oliwie piersi z indyka do tego fasolka z ogrodu z odrobiną oliwy i bułki tartej.
Pomyślałam tak sobie, że większość mojego obecnego menu stanowią jarzyny z wlasnego ogrodu i jakoś tak tanio mi moja dieta wychodzi.
wczorajsza kolacja:
dzisiejsze śniadanie:
obiad:
Buziaczki robaczki i życzę udanego dnia.
MonikaGien
8 lipca 2013, 16:40super, że jesz swoje warzywka, mają całkiem inny smak niż kupione :-) smaczne zdjęcia jedzonka, współczuję bólu głowy ale gratuluję spalonych kalorii :-) trzymaj się
wysocka78
8 lipca 2013, 15:39oj, współczuję tego bólu głowy... a ze świeżymi warzywkami to masz super.
PuszystaMamuska
8 lipca 2013, 14:57Pysznosci! Jedzenie z własnego ogródka to jeden z powodów dla których chciałabym miec własny dom.. ale niestety sie nie zanosi... :( Pozdrawiam i zycze lepszego samopoczucia oraz miłego tygodnia.
Marczita96
8 lipca 2013, 14:05Zdrówka! Trzymam za Ciebie kciuki ;)