Nareszcie wysiłki zaczęły dawać efekty. Już nieco przyznam szczerze ,mimo naprawdę pozytywnego nastawienia zaczęła mnie ta waga pieprzona wnerwiać. Jadłam koncertowo ,żadnego podjadania na noc ,posiłki co 3 godziny (4-5 dziennie) i kudre nic. I tak przez dwa ostatnie tygodnie przejechałam na rowerze 91 km ,przespacerowałam 8 km a w zeszłym tygodniu ruszyłam z Chodakowską. Jestem po 6 treningach. Miało być codziennie ,ale póki co przez 10 dni udało mi się tylko 6 razy ćwiczyć. Kurcze to tylko 40 minut a jednak nie tak łatwo sobie czas wygospodarować. Ale nic to - zaczynam nowy tydzień i będe lepiej gospodarować. Powiedzieć muszę szczerze ,że nieźle mi Ewka w koś dała przez pierwsze trzy dni. To jest łatwo powiedzieć :będę robić skalpel codziennie. Do tej pory owszem ćwiczyłam z nią ,ale zazwyczaj 2x w tygodniu. Zatem spokojnie wszystko zdążyło sobie odpocząć ,no ale efektów jako takich też nie obserwowałam. Więc pomyślałam , że czas może troszę się bardziej przyłożyć - w końcu to tylko 40 minut. Na początku to była masakra. Pierwszy dzień luz ,wiadomo trochę mięśnie bolały ale bez przesady .... jednak kolejne trzy dni to naprawdę teraz mnie napawaja dumą. Wzystko tylko dzięki sile woli - głowa po prostu ciagnęła całe ciało ,bo generalnie ledwo co działało. No dobra trochę koloryzuję ,oczywiśie też jak już byłam taka obolała to troszkę zwolniłam tempo w ćwiczeniach ,ale nie odpuściłam całkiem. I strasznie się z tego cieszę! Tymbardziej ,że od razu efekty na wadze widać. Mierzyłam sie ostatnio 2 tyg temu ,wtedy zmian jako takich nie było... ale póki co przepełnia mnie magia sukcesu: 0,6 kg w tydzień to całkiem przyzwoity wynik. Póki co bieganie ucierpiało no z powodu skalpelu ,ale dni coraz dłuższe więc jest mega motywacja żeby to wszystko elegandzko ogarniać - czego wam także życzę! Do roboty!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MllaGrubaskaa
2 marca 2015, 12:28Super ;)) mnie jakoś Chodakowska szybko nudzi :(
holka
25 lutego 2015, 15:58Bardzo ładnie Ci idzie,cieszę się razem z Tobą,że waga raczyła to wreszcie pokazac ;)
Agnes2602
23 lutego 2015, 19:51Cieszę się że dobrze Ci idzie .Ja trochę odpuściłam i mam 73!!Fakt że nie mogę biegać już ponad miesiąc i jeszcze 3 tygodnie bez biegania,cóż czasem tak bywa.Za to chodzę na basen 2 razy w tygodniu,choć tydzień odpuszczę bo angina mi się przypętała i antybiotyki biorę.Kurdę już latem miałam 68,a nawet raz 67!!!!!!gdzie mój cel to było 68(nie wiem czemu bo nadal byłam taka se,he he.)Muszę się ogarnąć z jedzeniem,w polsce na urlopie mamusia mnie rozpuściła!!!Oby do lata choć 67 wróciło będę mega zadowolona,pozdrawiam.
Mileczna
24 lutego 2015, 09:55wrócisz ...ja też wrócę to upragnionego 72 i będzie bajkowo!
Magdalena762013
23 lutego 2015, 18:15Aj widzisz - nie bylo Cie tak dlugo. Zauwazylam, ze trudno tu wielu osobom pisac, jak efektow diety nie widac... Ja sama, nawet jak pisze, omijam liczby... Ciesze sie, ze zaliczasz spadek! Oby tak dalej. Dzieki temu bedziesz tu cżesciej:))))
Mileczna
24 lutego 2015, 09:57no cóż ... wnerw trochę przeszkadza :))) ale już naprawdę mam wiatr w żaglach i gnam prosto przed siebie :)
Magdalena762013
24 lutego 2015, 19:48To ciesze sie. U mnie tez lekki zefirek w koncu sie pojawil!
Kenzo1976
23 lutego 2015, 15:03Ach te cyferki, czemu one takie ważne :-)) cieszę sie ,ze trwasz w zdrowiu i ćwiczeniach, brawo za Ewkę , ja sie za nią nawet nie biorę hehehe :)
kronopio156
23 lutego 2015, 10:28Same sukcesy!:-))) Dzielna wojowniczka!:-)))