Generalnie weekend był cudowny ,bo szumny dumny orkan ucichł już w piątek popołudniu ,zatem moje rowerowe plany wydawały się nie zagrożone. Poprzedni weekend przez gównianą pogodę przesiedziałam w domu ,niestety w zasadzie cały poprzedni tydzień przesiedziałam w domu bo wiało i lało. Ewka była ,a jakże ale mam świadomość ,że muszę jakieś aeroby też robić. Ni cholery nadal w tej pogodzie do biegania mnie nie ciągnie ,ale o dziwo (jeśli tylko nie wieje) mam straszną radochę z jazdy na rowerze. I tak nie uciszając tej zajawki w sobotę wykręciłam 23 km ,a w niedzielę 13 km. Plany były dużo ambitniejsze ,ale w sobotę niestety po 7 km zlał mnie deszcz. Kurtkę miałam wodoodporną ,ale spodnie już niestety nie ,więc musiałam skrócić trasę. W niedzielę z kolei godzinę "rowerowania" wymieniłam na spacer brzegiem morza. Był nieziemski odpływ ,patrząc na zdjęcia naprawdę trudno uwierzyć ,że to Morze Północne a nie Karaiby :)))
Jeszcze dwa słowa o oszukiwaniu siebie. Zaczęłam ostatnio stosować kilka tricków i muszę przyznać ,że to naprawdę działa. Pewnie o większości słyszałyście. Po pierwsze przeżuwanie - naukowcy zalecają aż 30 "kryźnięć" na każdy kęs. Po drugie małe talerze. Przyznam szczerze ,że na początku mi się to wydawało niedorzeczne ,ale teraz widzę jak mi to na głowę działa. Już nie pamiętam ,że ten talerz jest mały a widzę ,że jest wypełniony po brzegi :))) Trzecie czego się już w końcu nauczyłam to jeść powoli. To było dla mnie chyba najtrudniejsze :))) Po pierwsze dlatego ,że pyszne ,po drugie dlatego że głodna jak wilk. I w zasadzie teraz widzę jaka ja byłam niemądra - jak jem wolniej dłużej się delektuję każdym kęsem i wbrew pozorom dużo szybciej mija uczucie wilczego głodu.Ostatnie co wymyśliłam to wydłużenie trasy jaką wracam z pracy do domu. Jeżdżę rowerem ,rano wiadomo spieszę się i w ogóle śpię :)) Ale popołudniu spokojnie mogę sobie pozwolić nawet na 45 pedałowania. I postanowiłam ,że w dni w które nie mam lekcji holenderskiego będę do domu wracać "na około" :)))) Oprócz tego Ewka jest zgodnie z planem i cały czas robię pompki.
edycja2
7 stycznia 2015, 21:48ale cudownie! naparwde! ciesze sie,że u Ciebie tyle ruchu,u mnie tez ostatnio sporo i jak sie z domu nie ruszam to tyłek chce mi rozerwać:) święta w Polsce? pozdrawiam ciepło!
anuszka1981
27 grudnia 2014, 11:20Jak miło Cię widziec i poczytać :) Zgadnij jakie mam postanowienie na Nowy Rok?
holka
19 grudnia 2014, 15:19Świetnie sie trzymasz :) ruchu sporo...plany na jego zwiększenie jak zawsze pięknie realizujesz....A sztuczkę z małym talerzem muszę koniecznie zastosowac,bo słyszałam o tym, ale nigdy tego nie zrobiłam...może zadziała to i na moją głowę ;)
MllaGrubaskaa
16 grudnia 2014, 14:38Piękne foteczki ;))Super ze jesteś taka aktywna ;))
Miklara
16 grudnia 2014, 10:34Kurczaki, jak ja lubię czytać to co piszesz, niby to wszystko takie oczywiste ale jak Ty to napiszesz to jakby człowiek przejrzał na oczy :) Pięknie tam u Ciebie i faktycznie ciężko uwierzyć, że to jest to zimniejsze morze.
Pokerusia
16 grudnia 2014, 09:53Wow, śliczne fotki, pięknie tam masz! Moim problemem jest jedzenie przed komputerem:/ potwierdzam małe talerzyki wyładowane górą jedzenia, działają:-))))
Mileczna
16 grudnia 2014, 11:58ja mam to samo ...drugi problem jedzenie przed telewizorem - ale pracuje nad tym :)))
Anke25
16 grudnia 2014, 09:10Piękne zdjęcia!
mirjam
16 grudnia 2014, 08:42Piękne widoki:)
polishpsycho32
16 grudnia 2014, 01:52te triki dobre sa...tez staram sie jesc wolno...
Lela6
15 grudnia 2014, 23:13Gratuluję :))
Norgusia
15 grudnia 2014, 20:51Super foty!! sposoby na oszukanie owszem znane i warte wdrożenia ;-) Powodzenia!
Eilleen
15 grudnia 2014, 20:44Widoki piękne. A o tych trikach słyszałam ale zawsze uważałam że pewnie nie działają :-)
Mileczna
15 grudnia 2014, 21:00sama się zdziwiłam :)
karioka97
15 grudnia 2014, 20:23ależ klimatycznie :)
Kenzo1976
15 grudnia 2014, 20:20Super tricki :) piękne zdjęcia :)
kronopio156
15 grudnia 2014, 20:17Pieknie zdjęcia..!:-))) Jakoś też przebrnęlam przez wichury;-) A niedzielę też miałam super, rower, niewiele bo tylko 10km, za to 16 km na nogach;-)
lukrecja1000
15 grudnia 2014, 19:31Cudowne zdjecia:-)zaniemowilam z zachwytu...pozdrawiam cieplo z zaplakanej zimnym deszczem Szwajcarii Jula
DietetyczkaNaDiecie
15 grudnia 2014, 18:52pierwsze zdjęcie jest piękne:) z tym wolnym jedzeniem przy glodzie to racja - ciężko sie czasem powstrzymac od "pochlaniania";) najgorzej jest rano, przynajmniej w moim przypadku, jak zostaje mi kilka minut na zjedzenie sniadania, ktore musze praktycznie w siebie wrzucic ;) na szczescie zwykle mam czas w zapasie:)
Magdalena762013
15 grudnia 2014, 18:46To oszukiwanie to dobry pomysl. Ja, od czasu wyk. diety na vitalii, nauczylam sie uzywac malych talerzy i LUBIE TO:)