Wczoraj było w planie tylko 8 km biegu - bo w niedzielę start. Tymczasem wyszło niechcący 9,2 km a ja miałam tak straszny apetyt na więcej. Ale nie dość ,że nigdzie nie pobiegałm to jeszcze reprymędę dostałam od M (mojej obecnie mentorki biegowej) ,że się forsuje przed niedzielnym startem. Biegałyśmy o 20:00 ,ale i tak było mega gorąco. Niestety mimo potu spływającego dosłownie wszędzie wspaniale mi się biegło. Tempo bardzo spokojne (średnie nam wyszło 7:05 min/km ,choć były momenty że zpełnie niechcący sie nam robiło 6:40 :))). Wróciłam potulnie do domu z lekkim poczuciem niedostytu - no wiem wyżyję się w niedzielę. Cyrk był na koniec bo się zabrałam jak zwykle za rozciąganie. I dosłownie po paru chwilach tak mnie komary obsiadły ,że masakra. Dokończyłam swoje wygibasy ,ale tak mi tyłek zgryzły - dużo bardziej niż przez cale sobotnie popołudnie na ognisku. No ale taka mokra i nagrzana to ja musiałam zwołac komary z całego osiedla. I nawet sąsiedzi już tylko jak na półwariatkę na mnie patrzą - jeszcze chwila i się całkiem przyzwyczają. A ostatnio mocno ich oswajam ,bo zdarzało mi się juz wiele razy biegac zaraz po pracy - przy słonecznej pogodzie wiadomo wszyscy przed blokiem. Na poczatku było mi głupio - teraz zaczynam myśleć ,że to im jest głupio :))) Do biegu pozostało 5 dni ,codziennie przywołuje w myslach załamanie pogody - przysięgam ,że załamuje pogodę tylko w Garwo. Zreszta nie chcę tu huraganu z gradem ,tylko zwyłego ochłodzenia :)) I jeszcze jedna ważna rzecz na koniec. Wczoraj w końcu pobiłam swój rekord kilometrowy z zeszłego roku. Otóż w 2013 roku jako debiutant totalny przebiegłam 390 km. A od wczoraj w 2014 mam już na liczniku 395 km - i uważam ,że to mega progress :))))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
gruszkin
12 czerwca 2014, 10:23Progress mega! Załamałaś pogodę skutecznie i to nie tylko w Garwolinie... niestety... Masz ta rację. Tym na ławce powinno być głupio...
Norgusia
11 czerwca 2014, 21:45Zuch dziewczyna!
MllaGrubaskaa
11 czerwca 2014, 20:06Uważaj z tym zaklinaniem pogody, bo jak w całej Polsce się popsuje to będzie na Ciebie ;))
Berchen
11 czerwca 2014, 19:43jestes niesamowita, niespotkalam do tej pory kogos , kto tak jak ty ma tyle zapalu, no ze sportowcami nigdy nie mialam do czynienia, ale ty jestes rewelacja, jak sama piszesz sama siebie zaskakujesz. niesamowite, pozdrawiam i bede trzymala kciuki za twoj bieg.
holka
11 czerwca 2014, 14:01Bieganie w takim upale jest chyba równie ekstremalne jak na mrozie ;) Postępy zrobiłaś gigantyczne w ilości przebiegniętych kilometrów :) Ciekawa jestem z jakim wynikiem km zakończysz ten rok :) i ile jeszcze maratonów zaliczysz :) Powodzenia i udanej pogody na Avonie !
AntiR
11 czerwca 2014, 13:23Kochana progress maksymalny, zazdroszczę, ja wciąż jestem poczatkująco - wciąż przerywającą biegaczką, dzisiaj wieczorem biegam bo zaczynam czuć że tego mi potrzeba i to regularnie :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za niedzielę :)
aleschudlas
11 czerwca 2014, 10:49dzielna :) no niech sąsiedzi patrzą i żałują że nie mają takiej kondycji :P
Mileczna
11 czerwca 2014, 11:50no raczej ;p
edycja2
11 czerwca 2014, 09:21no progress godny podziwu ! :)
alicja205
11 czerwca 2014, 06:26Budzisz mój podziw dziewczyno! Nie przepadam za bieganiem ale jak tak czytam to mam ochote razem z Toba pobiegać ;) Będę trzymać mocno kciuki!
Mileczna
11 czerwca 2014, 07:25kurcze wiem ,że wkółko tylko to bieganie ... ale ja centralnie w kółko o tym myślę :)
MIPU91
11 czerwca 2014, 01:34idziesz jak burza z tymi bieganiem i fajnie że rekord swój pobiłaś itd:] mnie te france też strasznie gryzą wrr, jakby tłuszcz wyssały, mogły by siadać nawet cała chmara hehe, ale niestety to co cenniejsze krew kradną złodziejki jedne hehe:] a co do sąsiadów i ludzi to nie ma co się wstydzić i przejmować nimi tlyko robić swoje:]
Niecierpliwa1980
11 czerwca 2014, 00:41Progres-jak najbardziej wspaniały! :-) Dziś też przyciągałam komary-już dziady się pojawiły . Mało tego- gzy do potu ciągną niesamowicie-oganiałam się,jak krowa :-D
MargotG
10 czerwca 2014, 21:35Gratuluję pobicia własnego rekordu!!! Jesteś WIELKA Paulinka - mimo, że coraz Cię mniej ;)
truskaaweczka
10 czerwca 2014, 17:10Oczywiscie ze progres! Gratuluje i jestem zdumiona Twoimi wynikami :)
lukrecja1000
10 czerwca 2014, 15:41Bardzo Cie podziwiam i jestem Twoja fanka..taka przebojowa z Ciebie babeczka..jak tak dalej bedziesz hartowac swojego ducha to kto wie czy nie zobaczymy Cie na swiatowej slawy maratonach..Ciekawa jestem czy slyszalas o ekstremalnym Maratonie..ktory odbyl sie na pustyni w Dolinie Smierci przy 50 paro stopniowym upale na odcinku 300km?...pamietasz jeszcze niegdys bardzo popularny u nas w Polsce zespol Kelly Famili?...tam jeden z braci John jest znanym sportowcem w Niemczech...ostatnio w tv w weekend opowiadal wlasnie o tym Maratonie na pustyni..i mowi ,ze bylo to jak dotad jego najwieksze wyzwanie..i ze dumny jest ,ze jako nieliczny go ukonczyl..Zycze Ci by zdrowie i kondycja dopisywala i by u Ciebie w niedzielnym biegu bylo duzo chlodniej bez tych ekstremalnych upalow..Trzymam lewy kciuk za powodzenie,pozdrawiam Julita;)
Mileczna
11 czerwca 2014, 07:23Zaczytuje sie w bieganiu od ponad roku i trafiłam także na relacje z doliny śmierci - totalny hardcore :) dla mnie póki co kolejnym krokiem ma byc maratopn ,wiec tylko 42,192 km :)) ,ale to dopiero plany na przyszły rok. Co do zespołu - to faktycznie nazwa znana ,ale Johna jako tako nie pamietam. Tak czy tak ukończenie takiego biegu to musi byc mega osiągnięcie. Dzięki za kciuka :) Ja trzymam oba moje za Twojego prawego :)
Kenzo1976
10 czerwca 2014, 13:54Faktycznie są powody do mruczenia,buziaki ;)
mirjam
10 czerwca 2014, 12:18też zaklinam pogodę,ale na Kraków ( bieg świetlików),jak dziś o 5 rano biegłam to niektórzy tak samo patrzyli jak u Ciebie,ale już to dawno przetrawiłam,rano to u mnie komary śpią;D Gratuluję wyniku :) Trzymam za Ciebie kciuki,pozdrawiam:)
Mileczna
10 czerwca 2014, 12:30poranne bieganie jst super :))) jakos w tym roku nie moge zaskoczyc z porannymi treningami - zatem conieco zazdraszczam :)))
ulawit
10 czerwca 2014, 10:40My też wczoraj na spokojnie 6:55/km i też moglabym więcej, ale fizjologia pognała do domu... Zapowiadaja ochłodzenie, więc wierzę że nie padnę w Garwolinie :) Gratuluje, progres bardzo duży, a jeszcze 2014 nie powiedział ostatniego słowa :)
Mileczna
10 czerwca 2014, 11:55dopiero się rozkręciam :))
Pokerusia
10 czerwca 2014, 10:25szkoda, że nie mieszkasz u mnie na osiedlu, nie opędziłabyś się mnie, byłabym jak te komary, zawszy z tyłu, hi,hi trzymam kciuki!
Mileczna
10 czerwca 2014, 11:56to byłyby fajne koszmary :)))
nucha1
10 czerwca 2014, 10:19będę trzymać kciuki w niedzielę :) pozdrawiam :)
Mileczna
10 czerwca 2014, 11:57bardzo dziękuję! a Tobie gratuluje osiagnięć :))) piekne masz wyniki!!!!