Nie będzie użalania ,ani przeprosin ,ani obietnic. Faktem jednak jest ,że już czas spojrzeć prawdzie w oczy - nie wszystkie plany realizuje zgodnie z planem. Raczej tak to wygląda ,że jedne realizuje kosztem drugich. Ale po kolei. Zdecydowanie pierwszy kwartał tego roku był dla mnie magiczny. Powiedzieć ,że sie całkowicie zanurzyłam w bieganiu to w zasadzie jak nic nie powiedzieć. Ja się w tym wszystkim totalnie zatraciłam. Miałam całkiem niezłe fazy już w zeszłtym roku ,ale to czego doświadczyłam w ciagu ostatniego miesiąca przeszło absolutnie wszelkie moje wyobrażenia i oczekiwania. I nawet się cieszę z tej kontuzji cholernej ,bo teraz tak naprawdę jestem w stanie docenić to ,że moge biegać. To co osiągnełam w tej dziedzinie w niesamowity sposób przepełzło na inne dziedziny życia ,w zasadzie już jest pewne że mi się znowu życie wywróci do góry nogami. A ja mam taką moc w sobie ,że już się doczekać nie mogę momentu kiedy zawisnę głową w dół :))) No tak ,ale miałam patrzeć prawdzie w oczy ,a nie znowu przeżywać to bieganie - jakoś ciężko mi odejść od tego tematu. Dobra ,wracamy do prawdy. W sobotę się poważyłam ,pomierzyłam i jedno jest pewne - trzeba zaczać ten temat traktować poważnie. Niestety przygotowania biegowe wymagały lekkiej zmiany diety ,perystaltyczne działanie błonnika kategorycznie musiała wyeliminować. Niestety bardzo szybko się zaczyna sięgać nie tylko po białe pieczywo ,ale zaczęłam sobie pozwalać na czekoladkę ,mały kawałeczek ciasta drożdżowego itd. itp. Chole to jedzenie to jest jednak normalny nalóg. Najpierw to faktycznie się kontroluje ,ale szybciutko nawet nie wiem kiedy w lodówce pojawiła sie niewidziana 12 miesięcy coca-cola (bo przecież moge ,bo biegam tak dużo). Wcześniej owszem od czasu do czasu pozwalałam sobie na 1 puszke coli ,ale MAX jedną i MAX raz w miesiącu. Skutkiem tych wszystkich pobłażliwości od początku roku przytyłam 3 kg ,w obwodach niestety też połapałam po 1 cm. Nie mówcie ,że to nie dużo. Biorąc po uwage ,że moje średnie tempo chudniecia z zeszłego roku to 0,25 - 0,3 kg na tydzień to 3 kg to jest tona po prostu. Co najmniej 1,5 miesiąca pracy nad sobą. Ale nie mazgam się. Już nie mam żadnych wymówek pt. półmaraton ,życiówka itp. Najbliższy planowany bieg to 10 km w biegu AVON kontra przemoc - a to dopiero czerwiec. Więc ogarniam sie nie na żarty i zaczynam działać już na wszystkich frontach. Surowa dieta - tylko mi tu nie mówcie żebym się nie głodziła ,bo wszyscy wiemy że nie o to chodzi w surowej diecie. Surpwa dieta oznacza: 0 słodyczy ,0 pleśniowego sera :((( , 0 coca-coli , 0 chispów - tych akurat ostatnio nie jadłam ale na wszelki wypadek trzeba je wyeliminować :))) Start oczywiscie od dziś. Choc już od dwóch tygodni udało się nie jeść pleśniowych frykasów. Póki co zarządzam 1 misiąc mocnej kwarantanny - potem się zobaczy. Trzymajcie kciuki!
Skania79
16 kwietnia 2014, 20:31Dzisiaj widziałam na wybiegu babkę w krótkich majtkach.... Ja się tam jeszcze boję. Nie chcę sobie kaśki przedymać na tym wietrze.
holka
15 kwietnia 2014, 15:47Masz rację to bardzo mało i nic nie znaczy jeśli trzeba przytyć...ale żeby schudnąć to trzeba wiele wysiłku w to włożyć.Trzymaj się swoich postanowień i bez pobłażania! Gdybyś teraz tak codzienni po trochu przestała biegać lub biegała mniej to na kondycji odbiłoby się to na pewno.Ja się przyłączam do Ciebie - bo za miesiąc komunia mojej córki a w 3 dni to ja potrafię 1 kg na plus załapać :(
Skania79
15 kwietnia 2014, 13:28Mileczku, jesteś jednym z mercedesów vitalii. Jak się rozpędzisz, idziesz jak przecinak- kwestia złapania wiatru w żagle. Będzie dobrze :)
niezdecydowanaona
15 kwietnia 2014, 09:09hehe doskonale Cię rozumiem, ja tez kiedy zaczęłam dużo ćwiczyć, tłumaczyłam sobie "a przecież i tak tyle ćwiczę, że może sobie pozwolić na to, czy na tamto" raz na jakiś czas, a właśnie przez to "raz na jakiś czas" waga wzrosła. dlatego bądźmy rozsądne, bo ćwiczenia to nie wszystko, dieta to 60% sukcesu! Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki :)
MllaGrubaskaa
15 kwietnia 2014, 05:45Powodzenia ;))
Magdalena762013
14 kwietnia 2014, 23:41Mi sie kiedys wydawalo, ze jestem we wszystkim super, ale kolezanka uswiadomila mi, ze sie nie da... Wiec spoko, to normalne, ze jednym sie zajmujemy na 200%, wtedy zapominamy o czyms innym...
Kenzo1976
14 kwietnia 2014, 22:57Spokojnie dasz sobie radę z tą dietą , wiem,ze dasz radę !
Niecierpliwa1980
14 kwietnia 2014, 20:39No właśnie,mnie też zgubiło pozwalanie sobie na więcej,bo przecież biegam i spalam aż tyle! Ech...Człowiek popłynął,a teraz zejść nie mogę do paskowej cholery.
nucha1
14 kwietnia 2014, 16:51wytrwałości życzę!!! trzymam kciuki :)
bodyroxx
14 kwietnia 2014, 16:50Zero tego, tamtego, owego brzmi nieco radykalnie ale sama po sobie teraz widzę, że lepiej jest po prostu zrezygnować z TYCH rzeczy niż łudzić się, że raz na jakiś czas-raz w tygodniu-raz dziennie to nic złego ;)
ulawit
14 kwietnia 2014, 14:43Ja tez musze sie jakoś zmobilizować do diety, bo ja z kolei od października w zasadzie się bujam na jednym poziomie, ale wciąż z nadwagą. Ja tez planuję wziąć udział w biegu AVONu, mam nadzieję, że mi się uda wszystko zorganizować :)
MargotG
14 kwietnia 2014, 14:15Trzymam mocno. Masz rację, bardzo łatwo jest przekroczyć granicę zdrowego rozsądku w jedzeniu. ja co prawda colę piję tylko z whisky, więc baaardzo rzadko :) Dasz radę na kwarantannie!! wiem, że dasz :) a gdzie ten bieg AVONU?
MargotG
14 kwietnia 2014, 14:17juz wiem... u Ciebie... szkoda, że ten Garwolin tak daleko od ZG :(
Eilleen
14 kwietnia 2014, 13:38Trzymam kciuki. Wiem coś na temat pozwalania sobie na różne rzeczy. Też tak mam. Zaczyna się niewinnie :-)
monka78
14 kwietnia 2014, 13:13Pewnie że trzymam kciuki, A zarażasz tą swoja pozytywną energią i fajnie , mi się przyda te powera twojego w tym tyg.Pozdrawiam:)
pitroczna
14 kwietnia 2014, 12:56trzymam mocno! komu ma sie udac jak nie Tobie??? do dziela! i, polmaratonistko, pione przybijam, mnie tez sie udalo :)))
edycja2
14 kwietnia 2014, 12:38gratulacje Paulinko kolejnego startu! a co do diety pamiętaj nie katowąc się za bardzo i cieszyć sie życiem :) :) jesteś piękna i wiesz mam nadzieje o tym doskonale:) :*
asia0525
14 kwietnia 2014, 12:21Ja też zaczynam od dziś, też około 3kg przytyłam od początku roku ;(((((
ar1es1
14 kwietnia 2014, 12:07Na pewno dasz radę-silna babka z Ciebie.3 kg to jednak sporo,szczególnie, że i obwody w górę...
ar1es1
14 kwietnia 2014, 12:07Komentarz został usunięty
lovecake33
14 kwietnia 2014, 12:03Trzymam kciuki!