Zeszły tydzień był naprawde pracowity aż do samej niedzieli. I jednak mój organizm się sam upomina o jeden dzień leminga. I właśnie wczoraj był dzień leminga i ostatecznie nic mnie było w stanie wprawic w ruch. Ogarnełam objadek ,potem zakupy i jak zaległam na kanapie tak koniec. Wstałam tylko żeby się spakowac do pracy i ostatecznie położyłam się do łóżka z książką. Nie traćmy jednak głowy - nie mam najmniejszych wyrzutów sumienia z tym związanych. W poniedziałek jednak wybrałyśmy się z siotrą biegaczką na krótki bieg - jak to one mówia bieg na dobicie po niedzielnym długim wybieganiu. Zrobiłam tylko 7 km ,ale tempo przez większą częśc biegu poniżej 6:17 - dla mnie szok. W ogóle moje postepy w tym temacie sa dla mnie niesamowite. W zeszłym roku tylko na biegu ostwockim udało mi się uzyskać tempo poniżej 7 min/km. W sumie nie był to wtedy jakis nadludzki wysiłek. Genralnie moje przecietne tempo raczej miesciło się między 7 a 8 min/km. A teraz - spokojnie moge napisac między 6 a 7 min/km. i to wszystko osiagnełam w ciągu ostatnich 3 misięcy. Choć tak po prawdzie uważam ,że fizycznie już dawno to osiagnęłam tylko psychicznie musiałam dojrzeć. Z tym ,że cieszę się że jednak tak pomału to dojrzewanie moje trwało. Że mimo extremalnej zajawki na bieganie byłam w stanie jakoś tak jednak spokojnie zwiększać dystans ,intensywność. Potrafiłam troche odpuścić kiedy organizm dawał sygnały ,że tak trzeba. Ale tez mam wrażenie ,że wykorzystywałam należycie przypływy formy :) Sumasumarum moim zdaniem to właśnie dzięki temu wszystkiemu mogę teraz sie przygotowywać do pierwszego w życiu półmaratonu. Dziś piekny dzień - czwartek - a to jak wiadomo dzień biegu z biegaczami. Kurcze troszke jestem w szoku ,że po niespełna 3 miesiącach taki otrzymałam od nich "szacun". Coś tam w zeszłym tygodniu rozmawialiśmy przed biegiem o frekwencji na tych właśnie czwartkowych biegach i usłyszałam "Paulina? No pewnie ,że była - ona zawsze jest!". Oczywistość tego stwierdzenia rozczuliła mnie zupełnie. Cholera wystarczyły 3 misiące ,żeby mnie tak maksymalnie zaakceptowali. A w niedzielę mi oznajmili ,że na półmaraton wpisali mnie do jednej z biegaczowych drużyn - teraz to już zacznę mieć treme normalnie przezd startem prawdziwą :))) Generalnie postawnoiłam ,że do końca marca wszystko się bedzie kręcic w okół biegania ,ale potem - wracam do skrupulatniejszej diety. Do lata chcę zdobyc to o czym marze i nie ma leszcza ,że bedzie inaczej. Co prawda już kombinuję na jaki miesiąc ustawić sobie kolejny półmaraton :))) ,ale co najmniej 3 misiące sobie zakładam na doprowadzenie ciałka do porządku. Biegać mi się bedzie znacznie lepiej jak będę mieć mniej do dźwigania :)))
A z innej beczki ,obrazki/zdjęcia w ogóle się mi nie dają do wpisu. Rozumiem ,że vitalia sie modernizuję ,ale coś nie tak to idzie. Ma ktoś jeszcze takie problemy?
Beta75
13 marca 2014, 22:08tak wszyscy chyba narzekają, brawo za Twoje osiągnięcia. Jesteś wielka!!!!!!
MadameRose
13 marca 2014, 18:19Brawo, brawo!!! Biegasz szybciej, bo budujesz wytrzymałość ;) Teraz tylko musisz nabrać świeżości i półmaraton pobiegniesz bez najmniejszych problemów ;)
sobotka35
13 marca 2014, 16:26Kazdy zawodowy sportowiec ma dni całkowitego odpoczynku,więc i amatorom się one należą.Organizm musi mieć sposobność się zregenerować.To nalepsza metoda na ochronę przed kontuzjami.A jesli chodzi o modernizaję vitalii,to mam nadzieję,że wkrótce wszytsko wróci do tego co było,bo obecny stan się chyba nie sprawdza?
Niecierpliwa1980
13 marca 2014, 15:36"..psychicznie musiałam dojrzeć..." otóż to! Bardzo często fiksujemy się na coś i nie dopuszczamy do siebie myśli,że możemy więcej,lepiej,szybciej, mocniej. Jednak przełamanie bariery i wielkie zdziwienie,że możemy więcej daje ogromnego kopa. Trzymam mocno kciuki za twój półmaraton. dała by wiele,żeby móc też taki zaliczyć :-)
Skania79
13 marca 2014, 12:18Modernizuje się....Psia krew.... W pracy mam inne okienko do dodawania wpisu , a w domu inne, kurza melodia...
ulawit
13 marca 2014, 10:23Postępy robisz niesamowite :) To jest wspaniałe w bieganiu, że jeśli jest ta konsekwenja to rezultaty sa namacalne :) Ja w poniedziałek przebiegłam dyszkę w tempie 6:30min/km co kiedyś wydawało się abstrakcją :D A taki dzień odpoczynku to nawet bardzo wskazany jest, więc trzeba je czasem robić :) Miłego dnia!
gruszkin
13 marca 2014, 09:52Dzień leniwca jest niezbędny tak samo jak sen. Wchłonęli cię w siebie całkowicie ci truchtacze.
mirjam
13 marca 2014, 09:03piękne postępy,nie ma to jak biegać w grupie,mobilizuje:) czy biegacie wg planu czy tak na żywioł?
MargotG
13 marca 2014, 08:57Masz coś, co jest najważniejsze: po pierwsze plan, a po drugie zapał i wytrwałość!! na pewno Ci się uda wszystko, co zaplanujesz!! Jesteś tak uparta i konsekwentna, że aż miło patrzeć!! znaczy...czytac ;)
jovanka28
13 marca 2014, 08:43mnie ten szacun nie dziwi. jesteś bardzo konsekwentna w dążeniu do celu i to widać! powodzenia w półmaratonie, ten pierwszy raz pewnie będzie niezapomniany :)
dorciaw1980
13 marca 2014, 08:36Twoje postepy biegowe robia duze wrazenie, gratuluje!! A dzien to chyba leniwca a nie leminga. Lemingi jak zacznamarsz to ida, ida, ida i nic ich nie powstrzymuje, nawet jak na swojej drodze duza wode napotkaja, to ida (plyna) dalej, no chyba ze calkiem z sil opadna to toną, ale nigdy sie nie poddaja:) a czym jest leniwiec chyba tlumaczyc nie musze;) ale ty sie zdecydowanie nie lenisz, bardzo dobrze, ze odpoczelas troche. Regeneracja jest wrecz niezbedna:))