Kolejny mega ciężki dzień w pracy. Opuszczając biuro po prostu dosnułam się do domu. Mega wyczerpana ,z kiepskim humorem ,zmarznięta. Zwinęłam się w kulkę na kanapie ,pogłaskałam psa i najchetniej to w ogóle prysznic ,piżamka i po prostu sen. 15 minut walczyłam ze sobą ,żeby się jednak ruszyć i iść pobiegać. Obiecałam sobie ,że chociaż 3 km i już otrzymuję medal.
U mnie sypie snieg non stop ,więc pojęcie odśnieżone chodniki to bardzo alternatywne określenie. No ,ale to już niebardzo była wymówka bo w końcu mam moje mercedecy :) Bez większego przekonania jednak ubrałam wszelkie elementy mojej zbroi ,suerhiper buty, kominiarę itp. I tak jak zawsze - jak tylko zaczełam rozgrzewke pod klatką to wstąpiły we mnie super moce. Padający śnieg wywołał radość ,a wiatr co najwyżej śmiech - że będzie mi omiatał twarz. Ruszyłam nadal z planem leciutkich 3 km. Łydki szybko się odezwały ,ale po niespełna 10 minutach mięśnie przywykły do wysiłku i praktycznie przestałam je czuć. Po obiecanych 3 km już wiedziałam ,że to stanowczo za mało. Ostatecznie wyszło 6 km. Teraz kiedy warunki pogodowe są jakie są bieganie mnie już naprawde dumą napawa. A nawet jeśli nie tak całkiem ,to przynajmniej całkowicie pozbyłam się uczucia wstydu. Bo mam świadomość ,że dla większość ludzi wyjście z domu już jest mega osiagnięciem ,a ja robnię znacznie więcej:))))
Dziś znowu siłownia. W pracy się też burze śnieżne rozszalały. Samopoczucie przez to troszke słabsze ,ale wszystko co robię po pracy daje mega moc :)
Pozdrawiam Was serdecznie zapracowana po uszy!
Niecierpliwa1980
30 stycznia 2014, 14:12Również cię pozdrawiam ! też oswajam mróz i zimę-na razie pomału idzie :-)
deviga
30 stycznia 2014, 09:40Najgorzej jest zebrać się i wyjść. Potem to już leeeeci i nie chce się wracać :) Pozdrawiam ciepło!
Megaphragma
30 stycznia 2014, 07:50Zawstydzasz, motywujesz....;)
Magdalena762013
29 stycznia 2014, 23:18Jak to wszystko opisujesz, to wydaje mi się, że to mi siė tylko śni... Dookola sypie snieg, wiatr gwizdze mi przez okno, a Ty wychodzisz biegac... le umiem za to uwierzyc, ze jak juz zaczelas biec, to potem potoczylo sie juz latwo. Jednak samo wyjscie? Szacun
Mafor
29 stycznia 2014, 22:10Jestem pełna podziwu!
kinga2211
29 stycznia 2014, 22:09no ja musiałam znaleść sobie alternatywę do biegania zimą i rozkochalam się w zumbie :) dlatego podziwiam Cię, że dałaś rade się wykulać z kanapy :D
Saineko
29 stycznia 2014, 21:33gratuluję i podziwiam, ja nawet z domu dizś nie wyszłam bo tak wiało
Norgusia
29 stycznia 2014, 20:49I właśnie taka postawa zawstydzasz nas i dajesz kopa z mega motywacji...dlatego pamiętaj, ze jeśli dopadnie cie lenistwo dopadnie i nas.... oczywiście trochę żartuje...ale tylko trochę...hehehehe;-)
majeczka1166
29 stycznia 2014, 19:55faktycznie robisz więcej niż standard-JESTEŚ WIELKA
cambiolavita
29 stycznia 2014, 17:47Ty to masz power kobieto!
butterflyyyyy
29 stycznia 2014, 15:19Jestes niesamowita! Ja sie bije z myslami, a u mnie chodzi o dywanowki! Buziaki
gruszkin
29 stycznia 2014, 13:25WOW! Ale jak zaczęłam czytać wiedziałam, że na trzech nie skończysz.... Brawo! I co by te burze w pracy szybko wiatr pozytywnych zmian przegonił.
Pokerusia
29 stycznia 2014, 13:07wymiatasz:-) ja niestety wczoraj poległam,leń wziął górę nad rozumem i nie poszłam na fitness a dziś mam wyrzuty:/
briget1983
29 stycznia 2014, 11:58No nie, no szacun:) Nie godnam dotknąć Twoich hiper butów, ale choć na pieszo do pracy teraz chodzę:) 2,5 km!
Kenzo1976
29 stycznia 2014, 11:07Lepszego nastroju życzę :))) Ja mam przerwę od biegania, choroba mnie zmożyła.
mirjam
29 stycznia 2014, 10:31No podziwiam, pokonać lenia to jest naprawdę mistrzostwo:) Super!
ulawit
29 stycznia 2014, 10:30Świetnie, gratuluję! Najtrudniej to sie wygrzebać z domu :)
JestemPiekna07
29 stycznia 2014, 10:15oo szacun uwielbiam to uczucie zwyciestwa kiedy tak baaaardzo sie nie chcialo i w koncu czlowiek ruszyl z zadaniem w koncu najwieksze walki jakie musimy stoczyc to walki z nami samymi
grubelek1978
29 stycznia 2014, 10:01Bardzo dzielna jesteś, dajesz moc i biorę z Ciebie przykład... Chyba był wczoraj taki dzień że ciężko było się zebrać... ale również pokonałam lenia i poszłam.... Nie wiem jak Ci dieta pozwoli, ale na poprawę nastroju w pracy - proponuję na jeden z posiłków mufinki "Jesienny Marek" czyli z płatkami owsianymi, żurawiną, migdałami, miodem i szczyptą kardamonu... lub kawę z cynamonem, kardamonem i brązowym cukrem.... i rozpylenie zapachu cytrusów- ja po prostu daję na kaloryfer skórę z pomarańczy czy cytryny- działają pobudzająco :)
minobreesmi
29 stycznia 2014, 09:01Hi hi wiesz co? Ja wczoraj też walczyłam ze sobą i plan był taki że zrobię tylko 3km na orbim wlazłam i pierwszy km to była męka a później nagle wstąpił we mnie piorun energii i zrobiłam 6km i 30minut kickbox z jillian :-D wniosek taki że nie ma co słuchać tego wewnętrznego głosu leniucha który w nas siedzi :-) pozdrawiam!