No niestety juz i mnie dopadła flustracja śniegowa. Z definicji nie narzekam nigdy na pogodę - nie i już. Nawet bym powiedziała ,że jestem patologiczna optymistką ... ale to juz jest k**** przesada !! Generalnie to dlatego ,że niemogłam się wczoraj przez las z tym psem przedrzeć. Jakoś mnie to tak wściekło. Do cholery śniegu po kolana, pies całkowicie zbałwaniały. Przyszłam ze spaceru wściekła zamiast odpręzona. Potem otwarłam list z gazowni ,że im zalegam z opłatą - znowu sie wściekłam ,że przecież płacilam i do cholery czego chcą. Przeszukałam historie przelewów - i faktycznie pieprzony przelew mi nie przeszedł, i jestem teraz z tym w plecy. AAAAA ... naprawdę potrzebne jest mi już słońce!!!
No dobra wyżaliłam się. Muszę się natychmiast ogarnąć. Postanowiłam podjąc wyzwanie z Chodakowską. Z racji tego ,że z kasą krucho wybiłam sobie z głowy siłownie i basen - na razie. Zatem zaczynam dziś. Niech się ten śnieg ugryzie - nie muszę iść do lasu. I oczywiście juz się boje sobotniego ważenia. Ale nic absolutnie mnie z obranej drogi nie zawróci. Do bikini pozostało już naprawdę 90 dni więc konic żartów!
Niech moc będzie z nami!!!!
Tazik
4 kwietnia 2013, 19:02Taaak, chcę zobaczyć pieska! :))
gruszkin
4 kwietnia 2013, 13:37Ja już przestałam wierzyć w wiosnę. Ćwiczę cały czas w domu, więc nie ma to większego znaczenia. Ale chciałam zacząć biegać.....................
Tazik
4 kwietnia 2013, 13:03A co do zapiekanki szpinakowej :) Usmażyłam czosnek, szpinak i pieczarki na kilku kroplach oliwy (tej ze słoiczka, w którym były suszone pomidorki), dodałam pokrojone pomidorki, które były bardzo słone i pełne ziół, więc się fajnie komponowały :) Do tego trochę mleka, dużo pieprzu, ostra papryka, maggi, bazylia. Małe naczynie żaroodporne posmarowałam cienko oliwą, dodałam wszystko z patelni, wbiłam jajko i rozmieszałam ze szpinakową masą, starłam na to ser i do piekarnika tak na 20 min. :))
Tazik
4 kwietnia 2013, 13:02Kochana, ja też się łączę w tym niefajnym humorze ! Słooońca ! Ale się uśmiałam na wyrażenie "zbaławaniony pies" hehehe, biedny musiał kopać tunele w śniegu :) I to ma być kwiecień? ... No tak, znikąd się nie wzięło, że "przeplata trochę zimy, trochę lata"- więc czekamy na lato !!!
papiszynka
4 kwietnia 2013, 11:26mój pies to przedarł się przez zaspy wyższe od niego tylko po to,żeby obsikać kawałek drzewa :D tak się śmiałam wczoraj z niego :) ważenia też się boję... czuję się taka strasznie ciężka. ale musimy działać :) powodzenia :)
Rubakota
4 kwietnia 2013, 09:38Też boję się sobotniego ważenia :| Ale dlatego że popłynęłam w święta, Ty nie masz się czego bać :D Podziwiam za zapał do Ewki. Jak pierwszy raz ćwiczyłam Skalpel to przez zakwasy nie potrafiłam z kibelka wstać... może kiedyś się zmobilizuję- póki co walczę na rowerku stacjonarnym przy tv. Zimo WON!
Behemotkot
4 kwietnia 2013, 08:49Kochana tez jestem zirytowana na ten śnieg. Wstałam- znowu pada. Fuck! Ile można???? Ja nie zapisałam się na basen i inne zajęcia specjalnie, żeby zobaczyć własnie jak to jest z ta Ewką, działa to czy nie działa jak się ćwiczy w domu. I polecam wypróbować:)
PaniCapulet
4 kwietnia 2013, 08:44Oj, ta pogoda potrafi najmocniej stąpające po ziemi osoby wytrącić z równowagi! Zdecydowanie potrzeba nam słońca. Powodzenia i wytrwałości z ćwiczeniami!
jogobella1991
4 kwietnia 2013, 08:40Ja też już nie wytrzymuje z tą pogodą :-) wczoraj wybrałam się pierwszy raz od zeszłego roku na kije i co? Tak zmarzłam, że szok :-)
grysienka
4 kwietnia 2013, 08:39Trzymam kciuki! Ja tez czuje zimowa niemoc, ale wierze ze to slonce w koncu sie pojawi i da nam energetycznego kopa :)