po całości dałam dupy!
buuuuu
zaczęło się od piątku bieganie ok śniadanie ok a później poza domem i były pierogi z kapustą i grzybami wieczorem piwo i troszkę chipsów
sobota jak wstałam to już myślałam ze nienawidzę diety i siłą zjadłam musli z mlekiem z poczuciem ze uszami mi już to wychodzi :/ później ciasto i gril a tam sałatka tzatzyki chleb ciasto piwo......
a dziś to już masakra... obiad u mamy... ciasto ziemniaki marchewka z masłem mizeria pieczarka smażona.... lód ...piwo :/
wiem wiem mogłam się powstrzymać ale nie wiem co we mnie wstąpiło... ciekawe czy jutro waga pokaże chociaż 74????? pewnie nie :/
czuje się ciężko..... i nie mam siły na nic!
jutro akcja zakupy i nakupię warzyw na tydzień i będę tylko je jeść. jestem zła na siebie.
a tymczasem byłam w decatlonie i kupiłam takie buty do biegania
i koszulkę tej samej firmy
jutro sprawdzę jak się spiszą moje zakupy.
no i tyle wszystkiego. spinajmy pośladki i walczmy dalej...
bay bay...
vitalia92
8 lipca 2013, 00:22Grunt, ze sie nie poddajesz i walczysz dalej :)