przełamałam tego paskudnego lenia! Ha! tak! ja! leń nad lenie w końcu zawalczył znowu! koniec patrzenia na rosnący brzuch i resztę. Napisałam do sąsiadki i... pobiegłyśmy znowu. Ale tym razem we dwie - z tą, która kondycję ma mniej więcej taką, jak ja. Ustawiłyśmy sobie dobre tempo (przynajmniej mi się tak biegło super a i ona nie zgłaszała uwag) i pobiegłyśmy tą trasą, co na początku, przy czym nie wracając wzdłuż kanałku tylko tą samą drogą bo ruszyłyśmy po 21 i po pierwsze się ściemniało a po drugie nie wróciłybyśmy bo zjadłyby nas komary. Ogólnie zrobiłyśmy trasę 3 km i w końcu więcej biegłyśmy :) w zasadzie to czuję,że dziś byłabym w stanie nawet tę trasę zrobić i bez przeplatania jej marszem (no może jedną przerwą, ale nie chciałam przedobrzyć no i trzeba było trzymać tempo z koleżanką. Ogólnie? biegało mi się dziś CUDOWNIE i tak mogłabym biegać już zawsze. Bez zmęczenia, zadyszki, lekko i do przodu. Teraz oczywiście endorfinki buszują więc mogłabym góry przenosić, ale zamiast tego tradycyjnie brzuszki, przy czym dorzuciłam jeszcze trochę innych.
Najlepiej jakby udawało mi się wstawać o 5 i wtedy biegać bo u nas zatrzęsienie komarów a rano byłby spokój i endorfinki byłyby na początek dnia jak lekarstwo na każde zło. Ale czy mój synuś zaaprobuje taką nieobecność mamy jak on rano właśnie najbardziej lubi się przytulać i cycolić? okaże się jak uda mi się spróbować :) trzymajcie kciuki!
Dziś w ciągu dnia wybrałam się na zakupy. Baaardzo dawno nie chodziłam po "normalnych" sklepach (tylko szmateksy) bo z nadwagą nie miałam czego w nich szukać. A dziś? w H&M kupiłam sobie żółte spodnie r. 38 (i jest luz) w Reserved białą koszulę r. 38 (i jest luz! nawet w biuście!) a w C&A mierzyłam białe rybaczki w r. 36 ale były tak dziwnie skrojone,że w udach były szerokie i jak tylko trochę by się rozciągneły to by mi wisiały więc nie wzięłam (a szkoda, bo eleganckie były więc do pracy jak znalazł). Oh jak to dobrze na duszy jak się mierzy takie ubrania! Teraz się zastanawiam czy to nie jakaś oszukiwana rozmiarówka bo na moje to ja powinnam się mieścić w 40 a czasem wydaje mi się,że jeszcze w 42 a tu taka niespodzianka :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Mileczna
20 czerwca 2013, 13:20Tak sie cieszę ,że biegasz!!! Bardzo gratuluję. I baqardzo miło czytać o zakupach w normalnym sklepie. Ja w połowie lipca jadę do rodziców na południe i już zapowiedziałam męzowi ,że jeden dzień mam na łażenie po garerii :))) Mam nadzieje ,że jeszcze kilka cm ucieknie i zszokuje sie zakupionymi rozmiarami :)))) wiem ,że każdy spadek to święto - i sama zawsze tak wszystkim piszę...ale jak to u mnie wystepuję to jakis durny niedosyt :))) zatem dziekuje za przypomnienie :)))
kokardowa
20 czerwca 2013, 12:26Och uwielbiam kupować ubrania kiedy rozmiar nie przeraza =) Zazdroszczę takich zakupów
Niecierpliwa1980
20 czerwca 2013, 09:48Wspaniałe uczucie,jak się sięga na wieszakach po coraz mniejszy rozmiar ....Na pytanie sprzedwacy o rozmiar ,nie trzeba odpowiadać"eee...no taki największy"...:-) Warto! fajnie,że bieganie wychodzi i sprawia taką frajdę. Też się zasadzam na poranne bieganie,ale mi nie wychodzi-albo padam na ryj,albo,jak dziś-burza....
zaga24
20 czerwca 2013, 07:40fajnie isc na zakuoy in miec wybór a mnnie patrzec z czego jets rozmiar..
bea3007
19 czerwca 2013, 22:42Madziu gratuluję