...normalnie aż mi sie głupio czyta swój pamiętnik... pojawiam się, znikam, męczę się, odpuszczam, zachłystuję się i wręcz chwalę spadkami wagi... po czym żre i milknę... jakbym próbowała oszukac samą siebie... dlaczego dzielę się sobą z sobą (bo przeciez tylko dlatego pisze ten pamiętnik) kiedy tylko jest dobrze? dlaczego nie zapisuje myśli które towarzyszą dniom obżarstwa?
no to się uwywnętrzniłam...
w niedziele tj pieć dni temu wlazłąm na wagę i znów było blisko 60kg... od poniedziałku DC które na początku marca brutalnie przerwałam... dziś waga już nie schodzi tak jak powinna, bo każdy kolejny raz z DC jest trudniejszy - organizam się broni jak może... dziś na wadze 57,1... tym razem nie odpuszcze... i 7 maja będe miała swoje upragnione 54 kg...