Powoli kończę praktyki II i pracę dyplomową. Dziś machnęłam 4 strony, mam siły to pewnie skończę rozdzial. W ogóle to mój promotor nieźle mnie wkurzył (albo po prostu minął się z moimi przypuszczeniami). Poszłam do niego na dyżur i pytam o ilość stron - no 70 (w tym wstęp, spis i inne duperele) to takie minimum. Oczy wywaliłam, co proszę? Ja ledwo 30 jestem w stanie pocisnąć, ba przyjaciółka mi powiedziała, ze u niej na wydziale turystycznym no 30 to tak okej, maks 50. No i ja sobie tę wiedzę przyswoiłam. A tu zonk. Trudno, trzeba się zmobilizować i pisać dalej, na chwilę obecną mam prawie 50. Obrony mają być 24-26 czerwca. Pracę planuję oddać do ostatecznego sprawdzenia około 3 czerwca. Boję się strasznie że promotor mi wszystko przekreśli bo nie chciał wcześniej czytać "w kawałkach".
Jestem zmęczona tym ciagłym siedzeniem przy biurku. Przymierzyłam kostium i pasuje jako tako (dupa jeszcze ciut za duża) więc jutro albo w środę po pracy idę na basen. Wreszcie. Obym znowu ataku rwy nie dostała to będzie dobrze.
PS. Jestem między łzami a ddl
Berchen
27 maja 2019, 20:59u mnie wyszlo samo 120 stron, chyba ok 100 to norma. Powodzenia:)
aska1277
27 maja 2019, 20:42Owocnego pisania ;) Trzymam kciuki