Patrząc na mój pamiętnik można odnieść wrażenie, że jestem pozytywnie nastawiona, zmotywowana i chętna do zmian. Niestety, tak jest, ale tylko na początku. Jak tylko pojawia się pokusa, dieta i ćwiczenia schodzą na drugi plan. No cóż, tym razem musi być inaczej. Próbowałam ostatnio nie planować, tylko codziennie dokonywać odpowiednich wyborów. Jak widać, to jednak nie wystarcza. Dlatego już w piątek opisałam przebieg odchudzania, wytyczyłam cele podzielone na etapy, wypisałam korzyści i zaplanowałam posiłki na najbliższy tydzień uwzględniając pracę, chór i basen. I czuję się podekscytowana tym, że już jutro zaczynam! A to bardzo dobry znak :)
Ostatnio przeczytałam bardzo mądre słowa: "Możesz mieć wyniki, albo wymówki." Doskonałe, motywujące zdanie. To razem z moimi ukochanymi górami (i chęcią chodzenia po nich bez zadyszek) będzie motywatorem i motorem napędowym tego odchudzania. Oby ostatniego :)
zuzanda
11 stycznia 2016, 14:47powodzenia ,tym razem musi się udać ;)