Jedenasty dzień diety.
Wczoraj tuż przed zaśnięciem miałam piękną wizję. Ja w samym środku Galerii Handlowej w pudrowej mgiełce kontrastującej z naturalną opalenizną, w ciemnych modnych, obcisłych rurkach w rozmiarze XS/S z nieco podwyższonym stanem i czarnych platformach. Rozpłynęłam się na samą myśl o tym, wiem, że to wszystko jest do zrobienia i patrzenie na swoje ciało teraz powinno motywować mnie do walki. A niestety motywuje średnio. Nie wiem czy to jakieś jesienne przesilenie? Mam chęć, marzenia, plany, ale jakoś tak nie mam na to wszystko siły...
Całodzienny bilans posiłków i napojów:
~ Dwie kromki chleba wieloziarnistego z pieczoną szynką z kurczaka, sałatą, rzodkiewką, ogórkiem, mieszanką kiełków i ketchupem
~ Zupa pomidorowa z ryżem
~ Kasza jęczmienna z sosem pomidorowym
~ Sałatka owocowa z jogurtem naturalnym
~ Makaron w ziołach z warzywami w sosie pomidorowym
~ Zielona herbata
Za dużo zjadłam. Ten makaron był mi w ogóle nie potrzebny, w końcu byłam najedzona. Ale robiłam na kolacje dla dziecka i postanowiłam spróbować - błąd. Tak mi zasmakował, że nałożyłam sobie na talerz obfitą jak dla mnie porcję.
Teraz żałuję, jutro pewnie ze strachu nie stanę na wagę.
Brzuszków: 150
Udało mi się zdobyć film, na którego obejrzeniu zależało mi od roku.
Mowa o 'W imieniu diabła'. Oglądałam wiele filmów tego typu i każdy mi się podobał. Po przeczytaniu kilku opinii na jego temat mój zapał lekko ostygł, ale jak wiadomo ilu ludzi tyle opinii. Napiszę o nim jutro, a Wam Kochane bez względu na to jak spędzacie dzisiejszy wieczór życzę, aby był on wyjątkowy. W końcu dziś są Andrzejki. :)
Kiss, M.